Żużel. Niespodziewany finalista IMEJ. Michał Curzytek zaskoczył w Gdańsku nawet samego siebie

WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Michał Curzytek pierwszy z lewej
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Michał Curzytek pierwszy z lewej

Michał Curzytek był tylko zawodnikiem rezerwowym podczas rundy eliminacyjnej IMEJ, która została rozegrana na torze w Gdańsku. Młody żużlowiec szybko jednak dostał swoją szansę i wywalczył awans. Sam nie spodziewał się takiego scenariusza.

W pierwszej serii startów na tor upadł Lukas Baumann. Niemiec wycofał się z zawodów i jego miejsce zajął właśnie Michał Curzytek. Żużlowiec Power Duck Iveston PSŻ-u Poznań miał tylko dwa wyścigi na zaprezentowanie swoich umiejętności, ale wykorzystał dar od losu i odniósł dwa zwycięstwa. Zawody zostały przerwane po trzech seriach. Sześć "oczek" wystarczyło Polakowi do awansu.

- Nie spodziewałem się przed zawodami, że wyjadę na tor więcej niż jeden raz. Wystąpiłem jednak w dwóch wyścigach i zapisałem dwie "trójeczki". Fajnie, że udało mi się awansować do finału. Pozostali zawodnicy mieli bieg więcej ode mnie. Żużel znowu pokazał, że jest nieprzewidywalny i wszystko może się zdarzyć - skomentował Michał Curzytek w rozmowie z WP SportoweFakty.

Zobacz także: Żużel. Get Well postraszył MRGARDEN GKM w końcówce. Artiom Łaguta zachował zimną krew i nie bał się porażki
Wychowanek Stali Rzeszów pochwalił decyzję sędziego o przedwczesnym zakończeniu zawodów. Opady sprawiły, że gdański tor stał się niebezpieczny dla zawodników, a właśnie bezpieczna jazda w żużlu jest najważniejsza. - Zakończyliśmy zawody po dwunastu wyścigach, ponieważ tor nie pozwolił na dalszą jazdę. Uważam, że była to najlepsza decyzja. Nie nadawał się już w ogóle do jazdy, był kompletnie zalany. Nie udałoby się już go doprowadzić do użytku i w miarę bezpiecznej walki - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski nie patyczkuje się. "Szkolenie jest na niskim poziomie"

Oleg Michaiłow zajął dopiero ósme miejsce, a Karol Żupiński został sklasyfikowany na dziewiątej pozycji. Przerwanie turnieju eliminacyjnego nie było im na rękę. Obaj mieli chrapkę na awans, ale przez pogodę nie mogli odrobić strat. Reprezentant gospodarzy zanotował nawet upadek. Kilku żużlowców zapoznało się z nawierzchnią toru. - Tor był naprawdę wymagający. Niektórzy zawodnicy sobie z tym poradzili, inni mieli większy problem - dodał 17-latek.

Turniej o IMEJ odbędzie się 31 lipca na obiekcie w Równem. Przepustkę do decydującej rozgrywki zapewniło sobie aż czterech reprezentantów Polski. Na Ukrainę nie licząc naszego rozmówcy pojadą jeszcze Jakub Miśkowiak, Mateusz Cierniak, Wiktor Lampart oraz Kacper Pludra. Ten ostatni będzie pełnił rolę rezerwowego. Jeżeli uśmiechnie się do niego szczęście, to będzie piątym Polakiem w stawce. - W finale na pewno będzie ciężko o czołowe lokaty. Ja pojadę na te zawody bez żadnej napinki. Podejdę do nich bardzo spokojnie - przyznał Curzytek.

Zobacz takżeŻużel. Marcin Turowski miał rozdarte serce na Motoarenie. Ciężko było mu celebrować zwycięstwo

Gdański obiekt przypadł Curzytkowi do gustu. Junior mógł zdobywać punkty dla Zdunek Wybrzeża, ale zdecydował się wybrać inną drogę do rozwoju swojej sportowej kariery. - Nie żałuję tej decyzji. W okresie transferowym była oferta z Gdańska, ale do tego miasta mam trochę daleko z domu. Poznań też dzieli sporo kilometrów, ale wybór padł na ten klub i bardzo się z tego cieszę. Nadal chodzę jeszcze do szkoły, uczę się koło Rzeszowa. Zostały mi jeszcze trzy lata nauki - zakończył.

Źródło artykułu: