Żużel. PGE Ekstraliga: Norbert Kościuch nie zwątpił i wierzył. Mylili się za to inni (bohater kolejki)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Norbert Kościuch.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Norbert Kościuch.

"Nawet jeśli wszyscy już w ciebie zwątpili, pokaż że się mylili. Nie czekaj ani chwili" - można usłyszeć w kultowej piosence Paktofoniki. Nie wiemy, czy Norbert Kościuch lubi hip-hop, ale te słowa pasują do niego jak ulał.

Na pewnym etapie sezonu można było odnieść wrażenie, że Norbert Kościuch został sam na placu boju. Menedżer Jacek Frątczak nie stawiał na niego i odstawiał go nawet po dość udanych wyścigach. Eksperci wysyłali go na wypożyczenie do Nice 1.LŻ, gdzie przecież przez kilka lat udowadniał, że jest solidnym żużlowcem.

Kościuchowi nie pomogły nawet zmiany w Get Well Toruń, bo przecież trio menedżerskie Krużyński-Ząbik-Lemon nie zabrało go na spotkanie do Lublina. Była to kara za wypowiedzi na łamach mediów, w których krytykował on zespół. Jedni twierdzili, że żużlowiec zyskał czas, by przemyśleć swoje zachowanie. Inni, że to robienie gruntu pod jego transfer.

Czytaj także: Siedmiu wspaniałych. Łogaczow wielkim wygranym

Wychowanek leszczyńskiej doczekał się w końcu swojej szansy. Wystąpił w piątkowym meczu z truly.work Stalą Gorzów i pojechał kapitalne zawody. Siedmiu punktów w czterech startach (w tym jedno wykluczenie) przy jego nazwisku nie spodziewali się chyba najwięksi optymiści. Bez punktów Kościucha nie byłoby zwycięstwa nad gorzowianami i przełamania Get Well Toruń.

ZOBACZ WIDEO Łaguta na ostatnich metrach uratował remis! Kronika 7. kolejki PGE Ekstraligi

Kościuch, mimo wykluczenia w ostatniej gonitwie, mógł triumfować w ubiegły piątek. Kamień, który spadł z jego serca, ważył co najmniej kilka ton. Doświadczony żużlowiec udowodnił, że zasłużenie od początku sezonu domagał się szansy. - Znam swoją wartość - mówił przecież w rozmowie z naszym portalem po meczu we Wrocławiu (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Torunianie potrzebowali sześciu spotkań (mają jeden mecz zaległy), by prawdopodobnie znaleźć optymalny skład. Być może Get Well stracił już szanse na jazdę w fazie play-off w PGE Ekstralidze. Być może drużyna będzie musiała się bić o utrzymanie do końca fazy zasadniczej. W piątek w Toruniu zrozumieli chyba jednak, że łatwiej będzie zakończyć sezon dobrym stylu stawiając na Kościucha, niż zawodzącego Rune Holtę.

Czytaj także: Brak Rolnickiego widoczny w Grudziądzu 

Jak słusznie zauważył Sławomir Kryjom, Norweg z polskim paszportem jest nieprzygotowany do sezonu (czytaj więcej o tym TUTAJ). Szkoda, że jedynym, który tego nie widział był Jacek Frątczak. Tyle że jego od wtorku oficjalnie nie będzie w klubie z Torunia. Na szczęście dla Kościucha.

Źródło artykułu: