Żużel. Rafael Wojciechowski: Jest apetyt. Liczę, że w Tarnowie pokażemy moc (wywiad)

WP SportoweFakty / Mateusz Domański / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski
WP SportoweFakty / Mateusz Domański / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski

Car Gwarant Start Gniezno kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Teraz czerwono-czarnych czeka kolejny mecz wyjazdowy. - Jest apetyt. Liczę, że w Tarnowie pokażemy moc - mówi przed spotkaniem z Unią Rafael Wojciechowski, menedżer Startu.

[b]

Mateusz Domański, WP SportoweFakty: Wydaje mi się, że tor podczas waszego meczu z Lokomotivem nie był taki, jak podczas poprzednich spotkań.
Rafael Wojciechowski, menedżer Car Gwarant Startu Gniezno: [/b]

Dawno nie jeździliśmy na tym torze. Trzeba zwrócić uwagę na to, że warunki atmosferyczne strasznie się zmieniły. Mamy chyba powyżej 30 stopni Celsjusza, odczuwalna temperatura oscyluje w granicach 40. Słońce mocno operuje, wobec czego częściej trzeba było rosić tor. Pracujemy nad nim i jeszcze musimy troszeczkę podziałać.

Czytaj także: Andrzej Lebiediew kipiał ze złości. Otrzymał żółtą kartkę na ochłodę

Osobiście liczyłem, że mecz Start - Lokomotiv będzie bardziej zacięty.

Spodziewałem się trudnych i zaciętych zawodów. Myślę, że Lokomotiv wysoko zawiesił poprzeczkę. My musieliśmy się sprężyć. Cała drużyna stanęła na wysokości zdania. Osobne słowa uznania należą się Adrianowi Gale, który zdobył komplet punktów.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Smektała skupia się na zawodach młodzieżowych, ale o Grand Prix też powalczy

Kibice muszą szybko pognać pod prysznic. Kurzyło się niemiłosiernie.

Wysoka temperatura powodowała, że tor bardzo szybko przesychał. Nawierzchnia była naprawdę twarda i równa. Przygotowaliśmy ją w ten sposób, bo mieliśmy pięciu zawodników, którzy się rehabilitują. Jedynie dwóch było w pełni zdrowych. Tor pozwalał na walkę. Może nie taką, jak zawsze, ale pracujemy nad nim. Chcemy, by był jeszcze większym atutem dla naszego zespołu. Największe problemy sprawiała nam temperatura. Część silników różnie się przy niej zachowywała.

Jak pańscy zawodnicy czują się po upadkach?

Na szczęście zarówno Mirek Jabłoński, jak i Adrian Gała, którzy byli najmocniej poobijani przed tym spotkaniem, szczególnie mocno nie ucierpieli w tych upadkach. Myślę, że dopiero w poniedziałek odczują posiniaczenia. Najważniejsze jednak, że są cali. Nie ma zagrożenia, że nie będą mogli jechać w kolejnych spotkaniach.

Ten wyścig, w którym Oskar Fajfer odpierał ataki Andrzeja Lebiediewa chyba na długo pozostanie w pamięci wielu osób. Było ostro.

Było twardo, nawet bardzo twardo. Faktycznie, Oskar nie zostawiał miejsca Lebiediewowi, który mocno się napędzał i szukał szansy. Mógł jednak spróbować minąć przy krawężniku.

Krawężnik nie niesie tak, jak zewnętrzna część toru.

Oczywiście, ale Lebiediew widział, że Oskar przez dwa kółka dojeżdżał do bandy. Każdy z nich szukał miejsca, gdzie przed wejściem w łuk może się odbić i złapać jeszcze trochę prędkości. Było twardo. Sędzia dał upomnienie Oskarowi. Troszeczkę to stłumiliśmy. Myślę, że Oskar nie miał złego zamiaru. Szukał miejsca. Większość zawodników korzystała z tej odsypanej nawierzchni. Pozwalała ona na dodatkowego kopa przed wejściem w łuk.

Z drugiej strony Lebiediew miał powody do pobiegowych pretensji.

W pewnym momencie włożył pół koła między koło Oskara i nie zostało dla niego miejsca. Taki jest żużel. Twardy i czasami nieobliczalny. Trzeba kalkulować, jakie ścieżki się wybiera i co zrobi przeciwnik. Kto lepiej to robi, na ogół wygrywa wyścigi.

Jurica Pavlic wywalczył tylko pięć punktów, w tym "śliwka" i defekt.

To, co wcześniej powiedziałem, dotyczyło większości zawodników. Oprócz Adriana, który nie miał najmniejszego kłopotu z silnikami. Większość trochę błądziła. Głównej przyczyny doszukuję się w temperaturze. Powodowała ona, że silniki słabły. Ostatnią trójkę Jura zdobył na drugim motocyklu. W trzecim wyścigu stracił jedną jednostkę. Gdyby wcześniej była decyzja o zmianie motocykla, to myślę, że z jednej strony uratowałby silnik, a z drugiej - przywiózłby więcej punktów. Musimy jeszcze popracować i potrenować, by znaleźć wszystkie ustawienia na takie temperatury, a także przygotować ten tor tak, by nie trzeba było go polewać co dwa wyścigi.

Wasi juniorzy zainkasowali więcej punktów niż młodzieżowcy Lokomotivu.

Poza postawą Adriana Gały i całej drużyny, cieszy, że nasi juniorzy robią progres. Może to jeszcze nie jest forma ustabilizowana na tyle, że w każdym spotkaniu będą lepsi od juniorów rywali, ale ważne, że zaczynają być przywożone punkty w meczach domowych. Podczas niektórych wyjazdów też zdobywają cenne punkty, które wpływają na zwycięstwa drużyny. To cieszy. Widzę, że u Damiana Stalkowskiego jest bardzo duży progres. Może brakuje jeszcze stabilizacji. Podobnie sprawa wygląda w przypadku Kevina Fajfera. Myślę, że potrzebujemy jeszcze miesiąca, by juniorzy załapali równą formę. Mam nadzieję, że w fazie play-off będziemy mieli wyrównaną drużynę i mocną parę młodzieżową.

Teraz przed wami wyjazd do Tarnowa. Trzecie wyjazdowe zwycięstwo z rzędu byłoby z pewnością czymś niesamowitym dla was i waszych kibiców. Jest apetyt?

Oczywiście, że jest apetyt. Za każdym razem, gdy jedzie się u siebie czy na wyjeździe, jest apetyt. Wiem, że ta drużyna jest zgrana. Dodatkowo mobilizuje się na wyjazdach i w trudnych sytuacjach. Liczę, że w Tarnowie pokażemy moc. Wiem jednak, że to będzie najtrudniejszy spośród ostatnich wyjazdów. Na pewno o zwycięstwo łatwo nie będzie.

Czytaj także: Start - Lokomotiv: Koncertowa jazda Adriana Gały. Car Gwarant Start wiceliderem (relacja)

Źródło artykułu: