Betard Sparta Wrocław wygrała dwa mecze z rzędu i znów jest na dobrej drodze do zrealizowania przedsezonowego planu minimum, jakim jest awans do finału PGE Ekstraligi. Gołym okiem widać, że drużyna odzyskała zadziorność, że zawodnicy mają w sobie (pokazują to) większą chęć wygrywania.
Sparta otworzyła sezon porażką w Lesznie (40:50) po trochę takiej bezpłciowej jeździe niemal całego zespołu. Wrocławianie mieli wtedy jednego (Tai Woffinden) i pół zawodnika (Maciej Janowski). W drugim meczu ze Stelmet Falubazem Zielona Góra (49:41) mieliśmy już trzy filary (do wymienionej dwójki dołączył Maksym Drabik) i wydawało się, że teraz będzie już z górki. W Grudziądzu Sparta jednak przegrała (40:50) i straciła Janowskiego. Na 3 tygodnie. Można się było spodziewać, że to pociągnie za sobą olbrzymie straty, bo większość zawodników była bez formy. Stało się inaczej.
Czytaj także: Czugunow nie wyobraża sobie Sparty poza play-off
Pierwszy mecz bez Janowskiego, w Gorzowie, Sparta przegrała (42:48). Chyba jednak potrzebowała tej porażki. Taki wniosek można wysnuć, patrząc na wszystko, co stało się po tym meczu. W kolejnym, z Get Well Toruń, nagle wszystko zaczęło wyglądać inaczej. Get Well przyjechał zmobilizowany, po cichu wietrzył szansę na sprawienie niespodzianki, ale Sparta pokazała zadziorność i taki lwi pazur (54:36). Może wrocławianie musieli dojść do ściany, żeby pokazać inną twarz. Wygrali.
ZOBACZ WIDEO Drużyna Cieślaka znowu przegrała u siebie. Zobacz skrót meczu forBET Włókniarz Częstochowa - Betard Sparta Wrocław
Swoje zrobiły też silniki Janowskiego, który z Get Well nie pojechał, ale podstawił dwa kompletne motocykle Maxowi Fricke i pożyczył silnik od Flemminga Graversena Jakubowi Jamrogowi. Tak Fricke, jak i Jamróg pokazali jazdę, o jakiej we wcześniejszych spotkaniach mogli tylko pomarzyć. Jamróg chciał nawet odkupić od Janowskiego silnik, ale na razie do transakcji nie doszło. Tak czy inaczej, jazda na dobrym sprzęcie pozwoliła zawodnikom się odblokować.
Obudzili się nie tylko Fricke i Jamróg. To samo stało się z Glebem Czugunowem, który podobnie, jak cała drużyna potrzebował czasu, żeby wejść na właściwe tory. Czugunowa trochę wytrąciła z rytmu liga szwedzka. Inne tory, inny klimat, a także inne podejście były zaskoczeniem dla 19-latka. Ostatnie występy pokazują jednak, że już poukładał sobie wszystko w głowie.
Czytaj także: Jonsson ma niedowład palców. W Motorze mówią, że jego L-4 to nie ściema
W tej chwili jedynym zawodnikiem Sparty bez formy jest Vaclav Milik. Wrocławianie nie potrzebują jednak Czecha do odnoszenia zwycięstw. W kadrze jest nadwyżka seniorów, więc Milik szkodzi samemu sobie, nie zespołowi.
Ten sezon to pokazał i pokaże niejedne cuda Magica!