Debiutujący w gronie seniorów zawodnik sobotniego spotkania Nice 1.LŻ między jego Unią Tarnów a Orłem Łódź (49:41, relacja TUTAJ) na pewno nie zaliczy do udanych. Zawody zaczął od "śliwki", potem odniósł indywidualne zwycięstwo, by dwa kolejne starty zakończyć na trzeciej lokacie. Mimo kiepskiej dyspozycji dostał od Tomasza Proszowskiego szansę na pokazanie się w pierwszym wyścigu nominowanym, ale finalnie w tym biegu nie rywalizował. Powód: dotknął taśmy.
Okazuje się, że Daniel Kaczmarek dobrze wiedział, co robi. W taśmę wjechał z pełną celowością. - W ostatnim biegu zdefektował mi motocykl i specjalnie wjechałem w taśmę, by mógł mnie zastąpić Mateusz Cierniak - tłumaczy Kaczmarek, któremu należą się spore brawa za zachowanie trzeźwości umysłu. Gdyby nie dotknął taśmy, tuż po starcie zjechałby pewnie na murawę.
Zastępujący go Mateusz Cierniak w 14. biegu wywalczył jeden punkt, zostawiając za swoimi plecami Kaia Huckenbecka. Niemiec tej gonitwy nie dokończył, bowiem zahaczył o bandę na ostatnim wirażu i huknął o tor. Nie pojawił się też w ostatnim wyścigu sobotniego spotkania.
Czytaj także: Unia - Orzeł: Tarnowskie lokomotywy jak zwykle nie zawiodły. Okoniewski do odstawki? (noty)
Cały mecz zakończył się triumfem Unii Tarnów 49:41. - Orzeł to dobry, wymagający rywal, z mocnymi zawodnikami. Rywale dobrze zaczęli spotkanie, wygrywali momenty startowe, ale na szczęście można było się pościgać, dzięki czemu udało nam się trzymać wynik w kontakcie - stwierdza Kaczmarek.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Nie zazdroszczę Jackowi Frątczakowi. To idzie w złym kierunku