Miał być pierwszym wychowankiem Wilków, a licencję zdał w barwach Orła. Teraz dostał fakturę na 2,5 tys. zł

WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu od lewej: Paweł Grygolec, Aleksander Grygolec i trener Ireneusz Kwieciński
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu od lewej: Paweł Grygolec, Aleksander Grygolec i trener Ireneusz Kwieciński

Aleksander Grygolec miał być pierwszym wychowankiem Wilków Krosno. Miał, bo finalnie egzamin zdał w barwach Orła Łódź. Na odchodne dostał fakturę opiewającą na kwotę 2,5 tys. zł.

[tag=66587]

Aleksander Grygolec[/tag] rozpoczął żużlowe treningi w 2017 pod okiem Ireneusza Kwiecińskiego. Gdy po sezonie 2018 KSM Krosno zniknęło z żużlowej mapy Polski, na prezentacji nowo powstałego tworu - Wilków Krosno - wiceprezes Grzegorz Leśniak ogłosił, że Grygolec będzie pierwszym licencjonowanym żużlowcem tego klubu. Tak się jednak nie stało.

24 kwietnia młody żużlowiec zdał egzamin na żużlową licencję. Tyle, że nie w barwach Wilków, a Orła Łódź. Na odchodne dostał od krośnieńskiego klubu fakturę opiewającą na kwotę blisko 2,5 tys. zł. To cena za "udostępnienie toru żużlowego na treningi i warsztatu na pracę przy sprzęcie i garażowanie motocykla". Fakturę wystawiono 30 kwietnia - kilka dni po tym, jak Grygolec zdał licencję jako żużlowiec Orła.

Dlaczego Grygolec nie został Wilkiem? Żużlowiec zabrał głos w mediach społecznościowych, opisując kulisy swojej decyzji. Wpis uzupełnił zdjęciem wspomnianej faktury.

"Na krośnieńskim torze odbyłem cztery treningi, a mój motocykl stał w warsztacie przez około 30 dni. Wtedy miałem jeszcze nadzieję, że dogadam się z władzami klubu. Oto ile kosztują cztery treningi w Krośnie. Dodam że kiedy wyjeżdżałem na inne tory np. Kraków, Tarnów, płaciłem 50 - 150 zł. Ja chcę jeździć i bardzo solidnie przygotowywałem się do sezonu. Od listopada słyszałem, że nie wyobrażają sobie, żebym nie był pierwszym Wilkiem. Czas licencji się zbliżał, a konstruktywnych rozmów nie było. Co zrobilibyście na moim miejscu?" - napisał Grygolec.

"Ja chcę się uczyć, rozwijać, sprawdzić czy się do tego nadaje. W lipcu skończę 16 lat, nie mam czasu na czekanie. Sport żużlowy jest bardzo drogi, zwyczajnie potrzebowałem doinwestowania, a na to tutaj nie mogłem liczyć. Dodam, że moi główni sponsorzy, czyli rodzice, nie są już w stanie sprostać rosnącym wymaganiom finansowym. Wszędzie przeczytałem, że jestem nadzieją i talentem, a ja jestem tylko chłopakiem, który kocha motory, teraz dopiero zacznę się uczyć jazdy i przekonam się czy się do tego nadaje" - dodał zawodnik.

Na jego wpis odpowiedzieli przedstawiciele Wilków Krosno. Ci zostali wywołani do tablicy przez kibiców, którzy pytali o sytuację Grygolca w mediach społecznościowych. Krośnieński klub stwierdził, że młody żużlowiec od dawna planował zmianę otoczenia.

Pełna treść oświadczenia Wilków Krosno:

1. Aleksander Grygolec nigdy nie był adeptem poprzedniego klubu działającego w Krośnie przed nami. Uczestniczył tylko w treningach, świadomie nie podpisując karty adepta. Gdyby było inaczej Wilki musiałyby go wypożyczyć z KSM-u, a nie było to konieczne, ponieważ nigdy nie podpisał dokumentu przynależności klubowej.

2. Olek Grygolec jako jedyny z naszych szkółkowiczów odmówił podpisania karty adepta. Trenował na naszym torze, ale pomimo próśb z naszej strony nie okazał ubezpieczenia. Bardzo możliwe zatem, że trenował na własne ryzyko i to nawet za granicą. Z uwagi na dobro Olka i jego bezpieczeństwo nie mogliśmy jednak pozwolić by taki stan się przedłużał.

3. Ogłosiliśmy podczas grudniowej prezentacji, że Olek pojedzie w naszych barwach na licencję, bowiem w żadnym scenariuszu nie zakładaliśmy, że do egzaminu na licencję otoczenie zawodnika nie będzie chciało podpisać karty adepta korzystając jednocześnie z naszych zajęć (hala, a następnie tor, korzystanie z warsztatu itp.).
4. Pomimo kilku propozycji z naszej strony Olek świadomie odmówił podpisania karty adepta i przystąpienia do egzaminu w naszych barwach.

5. Forma współpracy zaproponowana przez Olka i jego ojca byłaby działaniem na niekorzyść klubu. Byłoby to również oszukanie innych adeptów i ich rodziców. Nie mogliśmy sobie na to pozwolić i żaden inny klub nie mógłby sobie na to pozwolić. Paweł Grygolec chciał zapisu by Olek mógł odejść w dowolnym momencie do innego klubu za 0 zł. My proponowaliśmy stworzenie bieżącego spisu wydatków ponoszonych przez Wilki i możliwość odejścia Olka za zwrot tych kosztów. Czyli wyszlibyśmy na zero, bez jakiegokolwiek zysku co już było bardzo dużym ukłonem z naszej strony. Ku naszemu zaskoczeniu Olek i jego ojciec nie chcieli o tym słyszeć i powtarzali: odejście bez zwrotu kosztów. Jesteśmy spółką, odpowiadamy m.in. przed biegłym rewidentem. Nie moglibyśmy oszukiwać siebie, kibiców i sponsorów. U nas każdy adept jest tak samo ważny, nie ma równych i równiejszych.

6. Opracowaliśmy strategię, którą prezentujemy na naszej stronie i dzięki codziennej ciężkiej pracy staramy się realizować ją punkt po punkcie. Od razu mówiliśmy, że to strategia na pięć lat, a nie... pięć miesięcy. Temat żużlowej Akademii jest dla nas ważny. Szkolenie jest jednocześnie bardzo drogie, ale systematycznie (by uniknąć nieprzemyślanych decyzji) będziemy tworzyć warunki sprzyjające rozwojowi adeptów. Dodajmy, że budujemy nowy krośnieński żużel od stanu zerowego.

7. Zaprezentowana przed Olka faktura jest... formą kompensaty. Szkoda, że osoba pisząca wpis na profilu Olka tego nie dodała. Ojciec zawodnika w obecności świadków wypisał (przy... pomocy klubu :) własną fakturę na taką samą kwotę za pomoc przy pracy przy torze. Obie strony ustaliły i zaaprobowały, że dokonają kompensaty świadczeń. My zachowujemy jednak zasadę zachowania tajemnicy handlowej i faktury nie publikujemy.

P.S. Mamy nadzieję, że wyjaśniliśmy temat. Reasumując, życzymy Olkowi jak najlepiej, być może kiedyś będzie chciał startować w naszych barwach. Szkoda, że teraz otoczenie tego początkującego dopiero zawodnika zdecydowało inaczej i postawiło na treningi i występy gdzieś daleko w kraju. Była to jednak świadoma, a po czasie zauważyliśmy, od dłuższego okresu planowana, decyzja."

Czytaj także:
Jan Andersson sprzedał warsztat. Na koniec zrobił serwis silnika Januszowi Kołodziejowi
Jacek Gajewski. Żużel według Jacka: Zbyt perfekcyjna Motoarena to wymysł. Dorabiamy ideologię do faktów (felieton)

Źródło artykułu: