Szwedzki tuner Jan Andersson jeszcze jesienią ubiegłego roku zapowiedział, że kończy karierę. Dał żonie obietnicę, że w dniu 64. urodzin zamknie warsztat na kłódkę i będzie wiódł z nią spokojne życie. Słowa dotrzymał, choć ostatecznie warsztat zamknął nie 7, lecz 9 maja, czyli dwa dni po urodzinach.
- Jeszcze przed zamknięciem, a właściwie sprzedaniem warsztatu, zdążył zrobić serwis silnika Janusza Kołodzieja - mówi nam Krzysztof Cegielski, żużlowy ekspert, menedżer Kołodzieja. - To była jego ostatnia praca dla żużla. Szkoda, że nie wychował następcy. Nawet pytałem, czy któryś z jego mechaników mógłby nam zrobić serwis, ale nikogo nam nie polecił. Warsztat odkupiła od niego osoba niezwiązana z żużlem, bo przecież te maszyny, które miał Andersson są uniwersalne.
Czytaj także: Czy Motor pojedzie do Zielonej Góry na stracenie?
Andersson od wielu lat utrzymywał się na żużlowym topie. Punktem zwrotnym w jego tunerskiej karierze było zdobycie złotego medalu z Tomaszem Gollobem w 2010 roku. Nasz żużlowiec korzystał wówczas ze sprzętu Anderssona i w cuglach wygrał Grand Prix. Rok wcześniej zdobył srebrny medal. Gollob był tak zadowolony ze Szweda, że wypłacił mu 100 tysięcy dolarów premii.
ZOBACZ WIDEO Mistrz Polski pokazał moc. Zobacz skrót meczu Speed Car Motor Lublin - Fogo Unia Leszno
W ostatnim czasie Andersson wraz z Ryszardem Kowalskim, Peterem Johnsem i Flemmingiem Graversenem stanowił wielką tunerską czwórkę. Zawodnicy korzystający z silników innych mechaników grali epizodyczne role, bo o medale bili się głównie ci, którzy mieli sprzęt robiony przez tych najlepszych.
Czytaj także: Menedżer Motoru był "Jednym z dziesięciu"
Od kilku miesięcy trwa walka o wypełnienie luki po Anderssonie. Bliski wskoczenia do pierwszej ligi jest Joachim Kugelmann. Niemiec robi sprzęt dla Patryka Dudka, który radzi sobie nadspodziewanie dobrze. Jak tak dalej pójdzie, to jest szansa, że Dudek pociągnie za sobą kolejnych. Już teraz kilku innych żużlowców ma silniki Kugelmanna, ale w ich przypadku spisują się one średnio. Z czasem może się to jednak zmienić. Niektórzy zawodnicy potrzebują w końcu więcej czasu na dopasowanie silników do swoich potrzeb.