Potrzebowali siebie nawzajem - tak można opisać sytuację Andrzeja Lebiediewa i ROW-u Rybnik w sezonie 2018. Łotysz znajdował się w fatalnej dyspozycji, nie radził sobie z presją w PGE Ekstralidze. Rybniczanie za to odkryli kilka luk w swoim składzie i potrzebowali solidnych wzmocnień.
Wypożyczenie Łotysza było strzałem w dziesiątkę. Bez niego nie byłoby finału Nice 1.LŻ ze Speed Car Motorem Lublin. Gdy "Rekiny" przegrały batalię o awans do PGE Ekstraligi, Lebiediewa nie udało się utrzymać w składzie. Wybrał powrót do macierzystego Lokomotivu Daugavpils.
Czytaj także: Betard Sparta w bardzo trudnej sytuacji
Prezes Krzysztof Mrozek decyzję o rozstaniu z Lebiediewem ogłosił bardzo wcześnie, jeszcze na jesiennej konferencji prasowej, na której przedstawiano m.in. kontrakty Kacpra Woryny i Mateusza Szczepaniaka. Tłumaczył, że żużlowcowi z Łotwy pękłoby serce, gdyby miał rywalizować przeciwko drużynie, w barwach której się wychował, że nie było szans na jego zatrzymanie na Górnym Śląsku.
ZOBACZ WIDEO Co z żużlem w Warszawie? Problemów nie brakuje
Poza tym, w maju do składu ROW-u miał wskoczyć Grigorij Łaguta, a tylu liderów budżet klubowy nie dałby rady udźwignąć. Efekt jest taki, że obecnie w PGG ROW-ie nie ma ani Łaguty, ani Lebiediewa. Zimą część fanów "Rekinów" miała za złe prezesowi, że tak naprawdę nawet nie podjął walki o walecznego Łotysza.
Jakże inaczej wyglądałaby sytuacja drużyny ze Śląska, gdyby teraz w jej szeregach widniał Łotysz, a Łagucie ktoś w odpowiednim momencie pokazałby drzwi. To jednak tylko gdybanie, bo tak naprawdę w przerwie między sezonami nikt w Rybniku nie myślał o tym, że Rosjanin może wystawić PGG ROW do wiatru. 35-latek bardziej jawił się jako zbawca prezesa Mrozka, niż ten który wbije mu nóż w plecy.
Lebiediew w barwach Lokomotivu robi jednak swoje. Po trzech meczach ma średnią 2,313 - trzecią najwyższą w lidze. Prezentuje formę, która przed kilkoma laty sprawiła, że został zauważony przez prezesów z PGE Ekstraligi.
Czytaj także: Milik powstał jak Feniks z popiołów
Mając takiego lidera Łotysze nie bez przypadku są jednym z faworytów Nice 1. LŻ, mimo braku możliwości awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Biorąc pod uwagę równie ambitne plany rybnickich "Rekinów", w niedzielę czeka nas spotkanie na szczycie. Więcej argumentów wydają się mieć gospodarze, za którymi przemawia atut własnego toru oraz bardziej wyrównany skład.
W PGG ROW-ie kluczowa może okazać się jazda drugiej linii. Siergiej Łogaczow czy Linus Sundstroem pokazali w Gnieźnie, że na wyjazdach mogą mieć problemy ze zdobywaniem sporej liczby punktów. Łogaczow dość dobrze jednak zna tor w Daugavpils, miał tam okazję startować w polskiej lidze. Działa to na jego korzyść, ale wydaje się, że nadal to za mało, by PGG ROW mógł myśleć o wywiezieniu wygranej z trudnego terenu.
Awizowane składy:
PGG ROW Rybnik:
1. Troy Batchelor
2. Siergiej Łogaczow
3. Mateusz Szczepaniak
4. Linus Sundstroem
5. Kacper Woryna
6. Robert Chmiel
Lokomotiv Daugavpils:
9. Timo Lahti
10. Jewgienij Kostygow
11. Wadim Tarasienko
12. Kjastas Puodżuks
13. Andrzej Lebiediew
14. Artiom Trofimow
Początek spotkania: 15:15
Sędzia: Michał Sasień
Komisarz toru: Waldemar Cisoń
Przewidywana prognoza pogody na niedzielę (yr.no):
Temperatura: 7°C
Deszcz: 0 mm
Wiatr: 7 km/h