Łukasz Kuczera: W obronie tych, co jeżdżą na motocrossie. To też forma treningu (komentarz)

Materiały prasowe / ORLEN Team / Na zdjęciu: zawody motocrossowe
Materiały prasowe / ORLEN Team / Na zdjęciu: zawody motocrossowe

Grzegorz Zengota złamał nogę na motocrossie i szybko pojawiły się hasła, by zakazać takiej formy treningu żużlowcom. To błąd. Ryzyko czyha wszędzie, a jazda na motocyklu pomaga zawodnikom podnosić umiejętności.

Nie ma sezonu, by któryś z zawodników nie połamał się na motocrossie. To fakt. Jednak to tak samo jak z zawodami żużlowymi. Zobaczymy dziewięć imprez, w których nic się nie stanie, w dziesiątej ktoś zaliczy upadek i odjedzie do szpitala ze złamaną kończyną. Taki urok tego sportu.

Jako osoba, która amatorsko sama jeździ na motocyklu, muszę stanąć w obronie tych żużlowców, którzy stawiają na motocross. Nie ma bowiem lepszej formy treningu, niż jazda. Być może przeciętny Kowalski tego nie zrozumie, ale motocross uczy wielu cech, które są później przydatne na torze żużlowym.

Grzegorz Zengota wrócił do Polski. Czytaj więcej! 

Dzięki motocrossowi można nauczyć się większego panowania nad motocyklem. W grząskim piasku czy ziemi niemal ciągle występuje zjawisko uślizgu przedniego i tylnego koła. Nawet jadąc prosto! Dzięki temu żużlowiec może uczyć się balansu, zdobyć większy luz za kierownicą, przesuwać swoje granice.

ZOBACZ WIDEO Ciekawe słowa Dudka o Pedersenie. Jeździli razem w parze i wygrywali 5:1

To nie jest tak, że ktoś może stać się wybitnym zawodnikiem tylko poprzez treningi na torze żużlowym. Niektórzy będą potrzebowali większej ilości jazdy, a przecież nie każdy jest w stanie wybudować sobie za domem mały obiekt do własnego użytku. Znacznie łatwiej (i taniej!) wziąć crossówkę i wyskoczyć do pobliskiego lasu czy na opustoszałe pole. Nawet nie trzeba jechać do słonecznej Hiszpanii na profesjonalnie przygotowane tory.

To nie jest tak, że po motocross sięgają tylko żużlowcy. Na taką formę treningu stawiają też gwiazdy MotoGP. Valentino Rossi czy Marc Marquez w swoim grafiku zajęć mają też dodatkowo dirt-track.

I nikt nie mówi im, że mają tego zaprzestać, że w żaden sposób jazda na takich motocyklach nie jest powiązana z torami asfaltowymi. Okazuje się bowiem, że jest! Rossi sam nieraz przyznawał, że na starość dopasował się do nowych realiów MotoGP dzięki flat-trackowi, gdzie tylne koło ciągle znajduje się w uślizgu. Na pograniczu utraty przyczepności i upadku.

W Rybniku szykuje się ostra walka o skład. Czytaj więcej!

Każdy kij ma dwa końce. Być może w ciągu roku ktoś połamie się na motocrossie, ale też kilku innych zawodników podniesie swoje umiejętności i dzięki temu zdobędzie w kluczowym momencie kilka punktów więcej. Kontuzje są wkalkulowane w sport żużlowy. Jeśli ktoś dziś nie połamie się na motocrossie, zrobi to jutro na zawodach. Takie są realia. Każdy w tym sporcie musi co jakiś czas poczuć zapach gipsu.

Dlatego nawet nie brnijmy w jakieś zakazy i zabranianie żużlowcom uprawiania motocrossu. Mark Webber, gdy jeszcze startował w Formule 1 w barwach Red Bull Racing, połamał nogę podczas jazdy na rowerze. Żużlowcy też bardzo chętnie stawiają na kolarstwo jako sposób budowania kondycji. Gdy któryś z nich się wywróci albo zostanie potrącony przez samochód, zaczniemy mówić o zakazie jazdy na rowerze?

Łukasz Kuczera

Źródło artykułu: