Janusz Kołodziej: Lata lecą. Ten sezon to jest dla mnie ostatni dzwonek (wywiad)

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Janusz Kołodziej na zgrupowaniu kadry.
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Janusz Kołodziej na zgrupowaniu kadry.

- Awans do Grand Prix było niczym wejście na stół, ale teraz chcę stanąć na kubku, który stoi na tym stole. Lata lecą, ciało już nie te, więc czas najwyższy, żeby zrobić w żużlu wynik, który będzie mnie satysfakcjonował - mówi Janusz Kołodziej.

[tag=60082]

Dariusz Ostafiński[/tag], WP SportoweFakty: O sezonie 2019 mówi pan, że to ostatni dzwonek, ostatnia szansa na poważny sukces.

Janusz Kołodziej, żużlowiec Fogo Unii Leszno, uczestnik Grand Prix: Lata lecą, mam już 34, więc te moje pięć minut musiałoby nadejść teraz. Zresztą wiele czasu już mi uciekło. Patrzę na Bartka Zmarzlika, który w młodym wieku zaczął się ścigać z sukcesami. Jest świetny, z sezonu na sezon coraz lepszy, prawie mistrz świata. A jest 11 lat młodszy ode mnie.

Co musiałoby się stać, żeby poczuł pan sportowe spełnienie?

Może chodzi po prostu o to, żebym dobrze wykonał swoją robotę w tym sezonie. To niewątpliwie pozwoliłoby mi wejść na wyższy pułap. Od kilku lat jestem na jakimś tam poziomie, ale chciałbym czegoś więcej.

ZOBACZ WIDEO Kołodziej i Dudek mówią o gigantycznych kosztach zawodników

Czytaj także: Dziadek jeździł dla Związku Radzieckiego, a on czuje się wychowankiem Unii

Awansował pan rok temu do Grand Prix. To jest więcej, niż było, bo przyznam, że już wydawało mi się, że Kołodziej jest minimalistą nastawionym na polską ligę.

Udało się awansować, ale w tym roku chodzi o to, żeby utrzymać, to co jest. Chociaż nie, bo obrona pozycji nie wpływa na rozwój. Jak stoimy w miejscu, to się cofamy. Gdybym miał zobrazować swoją sytuację, to jestem na stole, a chciałbym wejść na kubek, który stoi na tym stole. Starty w Grand Prix mogą mi w tym pomóc.

Wspomniał pan wcześniej o dobrej robocie. Co nią będzie?

Na to pytanie odpowiem po sezonie. Ciężko teraz mówić, że dobra robota oznacza ileś tam zdobytych punktów, albo zdobycie konkretnego miejsca w Grand Prix.

Zakładam jednak, że wypadnięcie z cyklu dobrą robotą nie będzie.

Utrzymanie to będzie dobra robota. Chciałbym jednak przywołać tegoroczny przykład Patryka Dudka, który jeździł świetnie, ale przez kontuzję wypadł z cyklu. Miał pecha, ale chyba można powiedzieć, że zrobił swoje. Gdybym miał tak samo, to pewnie też nie miałbym do siebie pretensji, ale w normalnych warunkach, bez losowych przypadków, dobrą robotą będzie przynajmniej ósemka.

Przynajmniej?

Tak, choć nie będę się na tych słowach skupiał, a rachunek sumienia zrobię po sezonie. Wtedy też będę wiedział, co mam poprawić, żeby wskoczyć na wyższy poziom. Choć może się okazać, że bariera do przeskoczenia jest tak wielka, że nie dam rady, że tego nie przebrnę. Pewnie jakby teraz kibiców spytać, czy wierzą w Kołodzieja, to wielu odpowiedziałoby, że nie. Jednak pracuję nad sobą, staram się coś zmieniać i zobaczymy, co z tego wyjdzie.

A co z tym ostatnim dzwonkiem?

Im starszy jestem, tym wynik przychodzi ciężej. Wpływ na to, jak się prezentuję, mają kontuzje, których z wiekiem przybywa. To jest utrudnienie. Jak zawodnik jest świeży, to ma bardziej rozwinięte ciało i mniej ograniczeń. Starsi tej świeżości nie mają, ich mięśnie są już jakby nieco przykurczone.

Pański tuner Jan Andersson idzie na emeryturę. Na kogo się pan przerzuci? Johns, Kugelmann czy Gerhard?

Używam silników od każdego z wymienionych panów, ale tak jak nie wiem, co jest napisane na odwrotnej stronie kartki, tak nie wiem, na którego z nich mocniej postawię. Na pewno emerytura Anderssona może być problemem. I to nie tylko dla mnie.

Pana menedżer Krzysztof Cegielski dobijał się do warsztatu najlepszego tunera Ryszarda Kowalskiego, ale nic nie wskórał.

To są decyzje pana Kowalskiego i ja to szanuję. Ciężko zresztą powiedzieć, jakby to wyglądało, bo dawno na jego silnikach nie jeździłem.

Czytaj także: Mrozek: Nie chciałem Łaguty za darmo

Czasami zawodnicy eksperymentują, dają szansę tunerom, którzy nie są lokowani w czołówce. Pan często korzysta z silników Jacka Rempały. Na jego sprzęcie można wygrać ważny turniej?

Był taki czas, że na jego silnikach wygrywałem prawie wszystko. To był rok 2010, mój najlepszy sezon. W Grand Prix startowałem wówczas z dziką kartą i raz byłem na podium, a raz czwarty. Nie pamiętam, czy na tamtych zawodach jeździłem na silnikach Jacka, ale zasadniczo to był wtedy taki mój numer jeden. Powiem, że dobrze jest mieć silniki Johnsa, Kowalskiego, ale to nie jest tak, że one muszą być, by odnosić sukcesy.

A co emerytura Anderssona oznaczać będzie dla Fogo Unii. Wielu pańskich kolegów z drużyny korzysta z jego sprzętu.

Klub mamy na tyle kompetentny, że gdyby wyszły jakieś problemy, to wierzę, że sobie poradzimy. Faktycznie wielu zawodników Unii korzystało dotąd z silników Anderssona, ale już od jakiegoś czasu robią wszystko, by zapewnić sobie bezbolesną przesiadkę. W praniu może jeszcze wyjść trochę błędów, ale nadrobimy to.

Źródło artykułu: