Jan Krzystyniak. Na pełnym gazie: Funkcja komisarza toru niszczy widowisko. Częstochowa to wyjątek (felieton)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Martin Vaculik i Leon Madsen walczą o punkty
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Martin Vaculik i Leon Madsen walczą o punkty

Nasz felietonista twierdzi, że kluby powinny być nastawione na serwowanie fanom ciekawych spotkań. Uważa jednak, że najbardziej przeszkadza w tym funkcja komisarza toru. - Teraz jest więcej ślizgania niż tego, co w żużlu najpiękniejsze - pisze.

"Na pełnym gazie" to cykl felietonów Jana Krzystyniaka, byłego żużlowca i szkoleniowca, a obecnie cenionego żużlowego eksperta.

***

Uważam, że wszystkim przygotowującym i organizującym mecze powinien przyświecać jeden cel: widowisko. Nie tylko moja opinia jest taka, że od momentu, gdy wprowadzono funkcję komisarza toru tego widowiska nie ma. Takie są moje odczucia oraz wielu kibiców, którzy często mnie zaczepiają. Mniej więcej 2-3 lata temu spotkała mnie sytuacja, która najbardziej mnie dotąd poruszyła.

Otóż podczas zakupów zagadnął mnie starszy pan, w wieku około 80 lat. Powiedział mi, że przestał chodzić na mecze żużlowe. Moja pierwsza myśl była taka, że pewnie wysokość emerytury bądź zdrowie nie pozwalają mu, by uczęszczał na stadion. Dopytałem jednak, dlaczego nie ma go na trybunach. W odpowiedzi usłyszałem: "bo nic się na zawodach żużlowych nie dzieje". Opowiedział mi swoją historię kibica żużlowego. Stwierdził m.in., że za czasów gdy jeszcze ja się ścigałem, to oglądając żużel włosy na głowie stawały dęba, bo takie były emocje. Zawodnik zmagał się nie tylko z przeciwnikiem i walczył o wynik, ale również musiał uporać się z przeciwnościami na torze. Dodał, że w obecnych czasach w większości liczy się start i nic więcej, bo tory są tak przygotowywane, że nie sprzyjają walce.

Poza Częstochową, ale to w ogóle jest ciekawy przypadek. Tam im twardszy tor, tym większe widowisko. To chyba jedyny taki tor na świecie, gdzie takie zjawisko istnieje. Pracowałem tam trzy lata. Podejrzewam, że nigdzie nie ma drugiej takiej nawierzchni sjenitowej. W większości mamy do czynienia z granitem. Częstochowski tor stanowi wyjątek. O tę widowiskowość, którą obserwujemy w Częstochowie, chodzi przede wszystkim kibicom.

Dzisiaj na granitowych nawierzchniach czasy osiągane przez zawodników są gorsze niż np. 30 lat temu, a mówi się, że sprzęt jest szybszy i umiejętności żużlowców większe. Nieprawda, bo sposób przygotowania toru powoduje, że motocykl nie ma przyczepności.

Wspomniałem wcześniej o torowych niespodziankach. Nie chodzi o to, by robić dziurawe tory, bo dbanie o bezpieczeństwo jest najważniejsze. Proszę jednak zastanowić się, kiedy na drogach mamy do czynienia z największą liczbą wypadków? Wtedy, gdy jest piękna pogoda, bo wówczas kierowcy pozwalają sobie na więcej. Kiedy natomiast jest ślisko, pada deszcz to prowadzący pojazd jeżdżą ostrożniej. I tak się dzieje na żużlu. Bardziej wymagające warunki torowe powodują, że zawodnicy muszą więcej myśleć. Muszą wiedzieć, gdzie jakieś niespodzianki mogą ich spotkać i jak je ominąć. Zawodnik staje się bardziej uniwersalny, a nie, że jest zaprogramowany na start i ucieczkę do mety.

Sądzę, że większym zaufaniem powinno się obdarzać organizatora i toromistrza danego toru. To oni najlepiej wiedzą, jak przygotować tor, by było bezpiecznie i do tego widowiskowo, bo przecież pracują z nawierzchnią na co dzień. Nie każdy tor zachowuje się przecież tak samo. Do tego gospodarze mieliby atut, większe szanse na korzystny wynik, a to też przyciąga kibiców. W tej chwili obserwujemy więcej startu i ślizgania się niż tego, co w tym sporcie jest najpiękniejsze. Sądzę, że więcej niebezpiecznych wypadków mamy od momentu wprowadzenia funkcji komisarza toru, niż wcześniej.

Jan Krzystyniak

ZOBACZ WIDEO Wielcy żużlowi mistrzowie ślą życzenia dla Tomasza Golloba

Źródło artykułu: