Znika legendarne miejsce. Czas na żużel w Arabii Saudyjskiej i Katarze?

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Principality Stadium w Cardiff
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Principality Stadium w Cardiff

- Nowy promotor nie ma odwagi. Obecnie jest mniej szaleństwa, a więcej liczenia pieniędzy. Módlmy się, żeby przetrwało to, co jest - komentuje zmiany w Grand Prix Tomasz Lorek. Ekspert żużlowy przewiduje również, co z przyszłością SGP w Cardiff.

W tym artykule dowiesz się o:

Wiele dyscyplin posiada legendarne miejsca czy obiekty sportowe. Dla piłki nożnej bez wątpienia jest to Stadion Wembley w Londynie. W skokach narciarskich możemy mówić o Holmenkollbakken w Oslo. W żużlu z kolei takim stadionem stał się Principality w Cardiff. To właśnie tam od początku XXI wieku odbywała się jedna z rund Speedway Grand Prix o wyjątkowym klimacie.

Monte Carlo żużla

Ta historia jednakże została niespodziewanie przerwana. Jakiś czas temu dowiedzieliśmy się, że zawody ze stolicy Walii zostały przeniesione do Manchesteru. Wcześniej oczywiście nie zorganizowano tam turniejów GP w 2020 oraz 2021 roku, ale wpływ na to miała pandemia koronawirusa. Tym razem głównym czynnikiem były finanse i coraz mniejsza frekwencja.

Nie dziwi, że wielu kibicom nie spodobała się taka decyzja. Tomasz Lorek w rozmowie z WP SportoweFakty mówi nawet, że osoby kochające żużel podczas weekendu z SGP mogły czuć się w Cardiff jak fani Formuły 1 w Monte Carlo. Po prostu całe miasto żyło tym turniejem. W początkowych latach XXi wieku do stolicy Walii sprowadzano nawet byłych mistrzów Wielkiej Brytanii i organizowano dla nich eleganckie kolacje. Ludzie za to mogli brać udział w różnych konkursach ze świetnymi nagrodami.

ZOBACZ WIDEO Nowy pomysł PGE Ekstraligi. Szczera opinia Cegielskiego

Krok w tył?

- Trudno mieć odwagę na eksperymenty, a BSI jednak się tego podejmowało. Nie zawsze oczywiście musiało się udać. Na pewno Cardiff było magnesem dla osób, które na co dzień nie żyją żużlem. Brytyjczycy też długo promowali te zawody. Bez wątpienia później trochę splendoru zabrała Warszawa. Manchester nie musi być gorszy pod względem widowiskowym. Ale nie będzie to takie święto żużla - przekonuje nasz rozmówca.

To właśnie poprzedni promotor Speedway Grand Prix zdecydował się przenieść jedną z rund ze stadionu w Coventry na ten w Cardiff. Zresztą to nie było jedyne odważne posunięcie BSI. W przeszłości organizowano także turnieje w Nowej Zelandii czy Australii. Chociaż ostatecznie oba kraje nie wpisały się na stałe do kalendarza IMŚ, fani "czarnego sportu" i tak byli świadkami wprowadzenia wielu nowych aren do terminarza.

Liczono, że podobnie będzie się działo pod rządami Discovery. Zresztą nowy promotor dokładnie to obiecywał. Od sezonu 2022 debiutującym miejscem dla Speedway Grand Prix była wyłącznie Ryga oraz wcześniej wspomniany Manchester. To właśnie brak ekspansji cyklu jest jednym z głównych zarzutów, które padają ze strony fanów żużla.

- Nowy promotor nie ma odwagi oraz śmiałości, żeby szturmować inne areny, gdyż świadomy jest kosztów. Żużel ma wiele do zaoferowania, ale różnych innych rozgrywek jest mnóstwo. FIM nie ma trochę pomysłu, co zrobić z tą dyscypliną, poza Polską, gdzie mimo wszystko wciąż się dobrze rozwija. Obecnie jest mniej szaleństwa, a więcej liczenia pieniędzy - mówi Tomasz Lorek.

Szejkowie na ratunek?

On sam próbowałby odważnych kierunków, jak Indonezja, Chiny czy kraje arabskie, gdzie pieniędzy jest mnóstwo, a szejkowie uwielbiają motocykle. - Nie wiem tylko, czy w FIM lub wśród promotorów jest na tyle szaleństwa, żeby się odważyć na taki krok. Sądzę, że będzie trudno, gdyż każdy woli mieć to, co jest sprawdzone. Do tego dochodzi logistyka czy kłopot z połączeniem Grand Prix z rozgrywkami ligowymi - twierdzi dziennikarz Eleven Sports.

Co więcej, jego zdaniem może być nawet trudno, aby Indywidualne Mistrzostwa Świata ponownie pojawiły się, chociażby w stolicy Walii. Nawet jeśli promotorem miałoby być BSI. - Nie wydaję mi się, żeby za mojego życia była szansa na powrót Grand Prix do Cardiff, nad czym ubolewam - przekonuje Lorek.

"Módlmy się"

Uważa on, że jednym z powodów kłopotów żużla jest brak wyścigu producentów sprzętu. W MotoGP różne firmy walczą o klienta, ponieważ każdy może sobie kupić motocykl, jeśli będzie go na niego stać. W żużlu po prostu takiej opcji nie ma. Tak naprawdę realnie silniki motocyklowe produkuje jedno przedsiębiorstwo. Co więcej, motocyklem żużlowym nikt po ulicach nie pojeździ.

- Nie ma w tej chwili firmy, która miałaby pomysł na żużel. Pewnie, że chciałbym, aby w Cardiff przyszło 50 tysięcy ludzi, a żużel był też w Rumunii, Bułgarii czy nawet w Zjednoczonych Emiratach Arabskich lub Katarze. Aczkolwiek myślę, że żużel ligowy będzie żył swoim życiem i módlmy się, żeby przetrwało to, co jest w Speedway Grand Prix - podsumowuje Tomasz Lorek.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (7)
avatar
KacperU.L
33 min temu
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Żużel w tym czymś gdzie u nas więcej do powiedzenia ma Żuk Gnojak jak tam kobiety przypomina te kwity Trzaskowskiego,że krzyży nie ściągał i że od zawsze wspierał Polskich przedsiębiorców.Dajci Czytaj całość
avatar
Luki75
34 min temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ja sie zastanawiam z kolei jak ma sie zuzel do zielonych ladow i etsow? Czy to przypadkim ni3 bedzie tak, ze w 2035 zamkna mi dyscypline sportu ulubioną. Ja wiem ze metanol jest.ekologicznym pa Czytaj całość
avatar
w007
1 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chcemy, żeby żużel był w Rumunii czy Bułgarii, ale o zorganizowaniu GP tam nawet nie myślimy... 
avatar
Toromistrz2
2 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Discovery tylko czeka aż skonczy im się umowa i wtedy odetchną z wielką ulgą jak im spadnie z pleców kamień pt.żużlowe GP. 
avatar
aszasza
2 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wreszcie panienki będą miały tak jak lubią, twardo bo deszczu tam jak na lekarstwa i woda droższa od benzyny a przede wszystkim dużo kasiory. No i paru widzów przyjdzie i nikt nie będzie na nic Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści