Broker, którego nazywają Janosikiem. Jego nazwisko otwiera w Lublinie wszystkie drzwi

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: feta Motoru po awansie do PGE Ekstraligi. Jakub Kępa stoi za pucharem.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: feta Motoru po awansie do PGE Ekstraligi. Jakub Kępa stoi za pucharem.

Działacze klubów Ekstraligi nie mają o Jakubie Kępie najlepszego zdania. Od epitetów pod jego adresem puchną uszy. Mówią, że szasta pieniędzmi na lewo i prawo, że psuje rynek. Dyrektor sportowy Motoru nie zgadza się z tymi opiniami.

Jakub Kępa rozpycha się łokciami na transferowej giełdzie. Duża część ekspertów jest zdania, że efekty tych działań są mizerne, bo dotąd nie udało mu się pozyskać żadnej gwiazdy z topu i szanse beniaminka na utrzymanie w PGE Ekstralidze są wyłącznie iluzoryczne. On sam jest zadowolony. Podkreśla, że powstał w Lublinie młody, perspektywiczny zespół, który stać na niespodziankę.

Jakby nie spojrzeć dyrektor Kępa osiągnął jedno, podniósł ciśnienie działaczom innych klubów. Ci żalą się, że próbował im podkupić zawodników. Prezes forBET Włókniarza Częstochowa wyraził swoje niezadowolenie wpisem na Facebooku. MRGARDEN GKM Grudziądz czy Stal Rzeszów podeszły do sprawy z większą wyrozumiałością. Jednak nawet w tych ośrodkach, w których Motor nie składał propozycji, mówią, że Jakub Kępa jest takim żużlowym Janosikiem, który na dokładkę psuje finansowy rynek podbijając stawki, oferując żużlowcom nawet 10 tysięcy za punkt.

Dyrektor Speed Car Motoru Lublin do oskarżeń stara się podchodzić spokojnie. Mówi, że nigdy nie oferował 10 tysięcy za punkt Nickiemu Pedersenowi. Gdy idzie o próby podkupywania zawodników, przyznaje się jedynie do rozmów z Matejem Zagarem z Włókniarza. Przemysława Pawlickiego i Antonio Lindbaecka z GKM-u miał nie kusić. Grega Hancocka ze Stali Rzeszów również.

Przypomnijmy jednak, że wspomniani zawodnicy GKM-u powiedzieli swoim działaczom, że oferty z Motoru mieli. Także działacze Stali długo utrzymywali, że Kępa chodzi za Hancockiem. On sam podkreśla, że ostatni raz rozmawiał z Gregiem o jeździe w Motorze rok temu. Wówczas Hancock zdecydował się na Stal, paląc za sobą mosty, bo w Lublinie miał dać słowo, że wybierze ich ofertę.

Trudno jednoznacznie powiedzieć, która część opowieści o transferowych podbojach pana Jakuba jest prawdziwa. Nikt jednak nie może mu odmówić determinacji w dążeniu do zbudowania mocnej drużyny. On też miałby prawo się pożalić, że Falubaz zgarnął mu dwie gwiazdy z rynku (Pedersen, Martin Vaculik), ale nie robi tego. Podkreśla jedynie, że nie jest kosmitą oderwanym od finansowej rzeczywistości, a opowieści o tym, że szasta kasą na lewo i prawo są mocno przesadzone. Jedno jest pewne, na ekonomii i finansach zna się bardzo dobrze. Jak się dowiedzieliśmy, jest brokerem ubezpieczeniowym z licencją.

Kiedy pytamy w środowisku o Jakuba Kępę, to po wyliczance epitetów mających podkreślić jego skłonność do finansowej przesady, słyszymy, że jest nieustępliwy, ma twardy charakter i jest zdeterminowany, by osiągnąć sukces. Gdy przed dwoma laty przejmował Motor, zaczynali z poziomu minus 1, bo ich poprzednikom nie udało się pchnąć żużla na właściwe tory. Wręcz przeciwnie. Wiele osób zniechęcono do działania, nie było oszołamiającej bazy sponsorów. Wraz z menedżerem Piotrem Więckowskim przezwyciężyli jednak trudności. Motor w pierwszym sezonie awansował do Nice 1.LŻ, w kolejnym do PGE Ekstraligi.

Dyrektor Kępa już się naczytał, że za rok spadnie z tejże Ekstraligi z hukiem, ale absolutnie się z tym nie zgadza. Przyznaje, że najlepsza liga świata jest hermetyczna i zabetonowana (w tym sensie, że ciężko jest beniaminkowi zbudować skład), ale wierzy, że Motor ma potencjał i może odpalić na przekór wszystkim. Uszczypliwe komentarze mogą być dodatkowym paliwem dla drużyny, która już teraz bardzo chce pokazać, jak wszyscy mylą się w jej ocenie.

Nazwisko Kępa, przynajmniej w Lublinie, wiele znaczy. Otwiera wszystkie drzwi. Marek Kępa, ojciec Jakuba przez lata jeździł na żużlu. Został zresztą wybrany zawodnikiem 50-lecia w Lublinie. W wolnej chwili stara się pomagać synowi, wspierając go w jego działaniach czy pomagając w przygotowaniu toru, który był atutem drużyny w Nice 1.LŻ. W PGE Ekstralidze to również może być tajna broń. Znamy i takie opinie, że jeśli Motor się uratuje, to tylko dzięki domowej nawierzchni.

Jakub Kępa już dawno wziął kurs na żużel. Kiedy był nastolatkiem, to jeździł z ojcem na mecze. W pewnym momencie zaczął się nawet zajmować przygotowaniem motocykli do zawodów. Ma też pojęcie o mechanice. Doskonale czuje żużlowców, bo wie, ile czasu poświęcał jego tata na treningi. Marek Kępa słynął z profesjonalizmu i był pionierem w wielu rzeczach. Choćby w tym, że był pierwszym, który przeszedł na zawodowstwo. Po zakończeniu kariery prowadził salon Opla. Od 1999 roku kieruje rodzinną firmą Kępa Auto-Centrum. To największe specjalistyczne centrum napraw w Lublinie. Jakub wszystkiemu przyglądał się z bardzo bliska. Przyznaje, że będąc blisko ojca, poznał ducha sportu i nauczył się biznesu.

Zanim młody Kępa trafił do żużla, próbował swoich sił w motocrossie. Jeździł około czterech lat. Przygodę z wyczynowym uprawianiem sportu zakończył przedwcześnie ze względu na poważne kontuzje. Obecnie zajmuje się crossem amatorsko. W wolnej chwili uczy młodszego syna podstaw związanych z jazdą na motocyklu. Starszy gra w koszykówkę. W 2013 roku był mocno zaangażowany w organizowanie meczu Polska - Mistrzowie Świata w Lublinie. Dwa lata później wrócił z cyklem Polish Speedway Battle. To był cykl czterech turniejów z udziałem reprezentacji. Na drugą edycję się nie zdecydował. Miał za dużo obowiązków biznesowych, nie był w stanie  zorganizować imprez w innych ośrodkach poza Lublinem. Zresztą za chwilę pojawiło się duże wyzwanie, jakim było odbudowanie Motoru.

Jakub Kępa mówi, że choć sukces Motoru przyszedł szybko, to wszystko było i jest robione z głową. Śmieszą go historie o jego rzekomej rozrzutności. Podkreśla, że dla niego najważniejsza jest stabilność, żeby to wszystko za chwilę się nie wywróciło. W tym roku klub miał mieć budżet sięgający 5 milionów (w Motorze nie potwierdzają tej informacji), a teraz pewnie będzie większy, ale Kępa stanowczo zaznacza, że nie będzie życia ponad stan. Mówi, że prowadzi swój biznes i ma świadomość, jak to wszystko powinno działać, żeby nie otrzeć się o szaleństwo.

ZOBACZ WIDEO Jakub Jamróg: Był taki rok, że widziałem pięć trupów

Źródło artykułu: