Dlaczego gnieźnianie twierdzą, że powinno nastąpić wprowadzenie do składu zawodnika rezerwowego? - Uważamy, że przepisy obowiązujące w niższej lidze powinny być spójne z przepisami w ekstralidze. Poza tym w kadrze praktycznie każdego zespołu mamy 6-7 seniorów, więc w tym momencie zawodnik, który musi siedzieć w domu, może pojawić się na zawodach i wspierać drużynę. W przypadku słabszej dyspozycji czy kontuzji innego zawodnika, może go zastąpić - tłumaczy Rafael Wojciechowski, menedżer Startu Gniezno.
Opiekun czerwono-czarnych żałuje, że nie mógł skorzystać z opcji rezerwowego chociażby podczas tegorocznego sezonu. Przez to jeden z jego juniorów musiał siedzieć na ławce. - Uważam, że to jest bardzo sensowne. Wystawienie ósmego zawodnika miałoby być dobrowolne. Żałuję, że takiej opcji nie było w poprzednim sezonie. Mając trzech wyrównanych juniorów, pod ósemką mógłbym wstawić trzeciego młodzieżowca i ewentualnie dawać mu szansę w zawodach - dodaje.
Pomysł wdrożenia funkcji zawodnika rezerwowego w pierwszej lidze został poddany dyskusji przedstawicieli klubów podczas ich niedawnego spotkania w Krakowie. - Niestety, na początku większość klubów wstrzymała się od głosu, część była za, ale później się wyłamała. Myślę, że ten przepis i tak, jeśli nie wycofa go ekstraliga, w przyszłości wejdzie też do pierwszej ligi - podsumowuje Rafael Wojciechowski.
Jeżeli przepis o zawodniku rezerwowym obowiązywałby od następnego sezonu, to gnieźnianie mogliby mieć asa w rękawie. Głośno mówi się o tym, że do Startu trafi perspektywiczny Frederik Jakobsen. Duńczyk ma dopiero 20 lat, więc w przyszłorocznych rozgrywkach mógłby startować z numerem 8 czy 16, co dawałoby Wojciechowskiemu większe pole do manewrów taktycznych.
ZOBACZ WIDEO Janusz Kołodziej był na granicy wyczerpania. Krok od anoreksji