Siedmiu wspaniałych: Który prezes podejmie wyzwanie? Oto dream-team PGE Ekstraligi!

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przybija piątkę Martinowi Vaculikowi
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik przybija piątkę Martinowi Vaculikowi

Praktycznie każdy z nich zanotował słabsze mecze, ale gdyby zsumować ich zdobycze w sezonie 2018, w każdym meczu zdobywaliby średnio ponad 70 punktów! Oto najlepsze zestawienie żużlowców PGE Ekstraligi za sezon 2018.

W PGE Ekstralidze wszystko jest możliwe, więc nie zdziwi nas, jeśli któryś prezes zamarzy sobie kiedyś mieć poniższy skład. Czasu mało, bo jeden z juniorów za rok kończy młodzieńczy wiek, ale kto wie? Przez cały sezon przygotowywaliśmy zestawienie najlepszych żużlowców każdej rundy. Na bazie tych zestawień wybraliśmy tych, którzy do najlepszych trafiali najczęściej.

Po osiem razy do zestawienia nominowaliśmy obu juniorów. To pokazuje, że w najwyższej klasie rozgrywkowej jest ich deficyt. Poza nimi tę liczbę osiągnął tylko jeden senior, co też poniekąd potwierdza jego dominację, jak i wyrównanie w tej kategorii. Jeśli zsumować zdobycze punktowe całej siódemki na przestrzeni roku i podzielić je przez liczbę spotkań wyjdzie nam, że poniższe zestawieni zdobywało średnio 70 punktów. Istne szaleństwo. Oto crème de la crème. Top topów. Oto siedmiu wspaniałych PGE Ekstraligi 2018!

1. Bartosz Zmarzlik (Cash Broker Stal Gorzów  - osiem razy w siódemce). Kiedyś był Tomasz Gollob, a po nim nastała era Nicki Pedersena. Wszystko się jednak kiedyś kończy, a że świat, a tym bardziej sport nie lubi próżni, możemy się właśnie przekonać na przykładzie Zmarzlika. Człowiek-maszyna do robienia punktów. Praktycznie nie zalicza wpadek. Na swojej pozycji w składzie ma ogromną konkurencję (ze strony zawodników innych zespołów), ale to nie robi na nim wrażenia. Zmarzlik był zdecydowanie najlepszym żużlowcem PGE Ekstraligi w tym sezonie (w poprzednich dwóch zresztą też) i nie może dziwić, że w prawie połowie kolejek trafiał do naszego zestawienia.

2. Leon Madsen (forBET Włókniarz Częstochowa - siedem razy w siódemce). Początkowo nie błyszczał. Z perspektywy czasu można napisać, że chyba czuł się przytłoczony, tym co robił Fredrik Lindgren. Wszak obaj są z jednej drużyny. Kiedy jednak Szwed zwolnił, wtedy do głosu doszedł Duńczyk. Madsen ciągnął wynik Włókniarza w końcówce i gdyby nie on Marek Cieślak po ostatnim meczu mógłby użyć jeszcze ostrzejszych słów w stronę zarządu. Madsen tylko dwa razy w całym sezonie zdobył mniej niż 10 punktów, a to właśnie charakteryzuje prawdziwych liderów.

3. Janusz Kołodziej (Fogo Unia Leszno - sześć razy w siódemce). W pamięci każdego kibica i eksperta na pewno tkwią dwa słabe mecze żużlowca w fazie play-off. Trochę je zatuszował kapitalnym występem w samym finale, ale na przestrzeni roku Kołodziej prezentował się bardzo dobrze. Świadczy o tym fakt, aż sześciu nominacji do naszej siódemki. Zawodnik Fogo Unii pokazał też, że potrafi zaczynać spotkania jako doparowy, a to bardzo pożądana cecha u liderów. Dzięki temu szkoleniowcy mogą dać więcej szans teoretycznie słabszym żużlowcom.

4. Maciej Janowski (Betard Sparta Wrocław - pięć razy w siódemce). Wrocławianin może nie jest armatą pokroju Zmarzlika, ale jednak jako lider jest topowym żużlowcem. Punktuje regularnie i na stabilnym poziomie. Potwierdzają to również jego statystyki z tego i poprzedniego sezonu. Janowski cały czas utrzymuje poziom i jest o krok od medalu mistrzostw świata. Sumienna praca owocuje.

5. Nicki Pedersen (Grupa Azoty Unia Tarnów - pięć razy w siódemce). Można by rzec, że w końcu odbił się od dna, ale zasadne byłoby tu zadać sobie pytanie, czy w poprzednich sezonach właściwie na nim był? Owszem, jego wyniki w poprzednich sezonach nie zachwycały, ale punktował przyzwoicie. Teraz trafił do Tarnowa, gdzie był niekwestionowanym liderem i z tej roli wywiązał się świetnie. W drużynie pełnej gwiazd, jak Fogo Unia jego talent ginie. Pedersen musi być liderem, bo inaczej traci na swoich walorach.

6. Bartosz Smektała (Fogo Unia Leszno  - osiem razy w siódemce). Na pierwszą nominację czekał do trzeciej kolejki, a później znów wypadł z zestawienia. Z początku jego postawa została trochę przyćmiona przez kolegę z pary, ale końcówka sezonu w jego wykonaniu była jak to określiły brytyjskie media "Smektakularna". W czterech meczach rundy play-off nominację otrzymał trzy razy. Tylko Zmarzlik i Madsen dokonali czegoś podobnego. To był sezon Bartosza Smektały i nie mamy co to tego żadnych wątpliwości.

7. Dominik Kubera  (Fogo Unia Leszno - osiem razy w siódemce). Sezon rozpoczął kapitalnie. Pisaliśmy o nim wtedy, że to dominator tego zestawienia, bo tak było. Pięć spotkań i tyleż samo nominacji. Później trochę zwolnił, ale nadal punktował przyzwoicie jak na juniora. Słabiej wypadł w końcówce sezonu, kiedy dobry rok przerwała mu kontuzja. Ciężko mu było się po niej pozbierać, choć nie ma co krytykować jego jazdy, bo swoje zrobił. Para juniorów Fogo Unii była w tym roku niesamowita.

Joker. Jack Holder (Get Well Toruń - sześć razy w siódemce). Czy jakiś żużlowy specjalista wyobraża sobie Jacka Frątczaka bez ruchów taktycznych, jakie dawał w tym sezonie młodszy z Holderów? Patrząc przez pryzmat instytucji rezerwowego, obroniła się ona jedynie w Toruniu. To pokazuje dwie rzeczy. Jedną z nich jest brak pomysłu na wykorzystanie żużlowca spod numeru 8 przez naszych trenerów, a drugą jest brak takowych zawodników w PGE Ekstralidze. Gdyby Holder trafił do innego klubu, to za dużo by nie pojeździł. Dziś jednak trafia do naszego zestawienia i może powiedzieć, że ten sezon na polskich torach miał udany.

*Siedmiu wspaniałych to wybór najlepszych żużlowców danej kolejki PGE Ekstraligi. Siódemka jest wybierana zgodnie z regulaminem zawodów ligowych oraz zgodnie z numerami startowymi zawodników.

**Do powyższego zestawienia nie załapał się Maksym Drabik. Zawodnik Betard Sparty nominowany do siódemki był siedem razy. Niestety po osiem razy wśród najlepszych byli juniorzy Fogo Unii. Zgodnie z kluczem to oni trafiają do dream-teamu. Jeśli chodzi o seniorów, to następni po Janowskim i Pedersenie mieli po cztery nominacje w roku.

ZOBACZ WIDEO Imponujące statystyki PGE Ekstraligi

Źródło artykułu: