Hansen tak przyłożył, że mu się film urwał. Skończyło się jednak na strachu

WP SportoweFakty / Michał Mielnik / Na zdjęciu: Patrick Hansen
WP SportoweFakty / Michał Mielnik / Na zdjęciu: Patrick Hansen

- Kompletnie nic nie pamiętam. Jeśli jednak wierzyć opowieściom, to takiego czegoś jeszcze nie miałem - mówi o swoim sobotnim upadku Patrick Hansen. Młody Duńczyk miał bardzo dużo szczęścia.

W tym artykule dowiesz się o:

Patrick Hansen zaliczył fatalny upadek podczas finału IMEJ w Stralsund. Skandynaw w 11. biegu walczył o punkty ze swoim kolegą Frederikiem Jakobsenem. W pewnym momencie stracił jednak kontrolę nad motocyklem i przewrócił się. Momentalnie stracił przytomność i przez długi czas jej nie odzyskiwał. Brak informacji o jego stanie zdrowia zaczynał być niepokojący.

Jak się okazuje, zawodnikowi nie stało się nic poważnego. Pierwsze diagnozy mówiły o złamanym obojczyku i problemie z płucem. - Mogę z radością poinformować, że nic mi nie jest. Mam co prawda siniaki w każdym miejscu mojego ciała, ale to nie kłopot. Z każdą godziną czuję się lepiej - powiedział Duńczyk.

Hansen uderzył tak mocno, że nic kompletnie nie pamięta. Może to lepiej dla niego? Zdarzało się, że takie kraksy siedziały zawodnikom w głowie. - Urwany film. Nie jestem w stanie niczego sobie przypomnieć. Jeśli jednak wierzyć opowieściom, to takiego czegoś jeszcze nie miałem. Jechałem z przodu, a nagle uderzyłem prosto w bandę. Dziwne - zastanawia się.

Żużlowiec nie planuje przerwy w startach i chce wrócić na tor tak szybko, jak będzie to możliwe. - Jestem niemal pewny, że dam radę wsiąść na motocykl jeszcze we wrześniu. Chcę wystartować w ostatniej rundzie IMŚJ w Pardubicach. Wydaje mi się to jak najbardziej realne - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski, nSport+: Jamróg największą niespodzianką sezonu. Powinien zostać w PGE Ekstralidze

Źródło artykułu: