Pierwotnie na play-off w PGE Ekstralidze była wyznaczona sędziowska dwójka Krzysztof Meyze i Paweł Słupski. Jednak miejsce tego drugiego zajął Artur Kuśmierz. W Ekstralidze Żużlowej mówią, że dobrze się stało, bo we Wrocławiu, gdzie był Kuśmierz, mieliśmy kłopot z maszyną startową i zawodnicy musieli ruszać ze startu w reakcji na zgaszone światło. Gdyby Słupski był na miejscu Kuśmierza, to mogłaby się przylepić do niego łatka człowieka, który przynosi pecha. A wszystko w związku z tym, co działo się w czwartek w Częstochowie.
A w czwartek (30.8) mieliśmy zaplanowane przełożone z niedzieli (26.8) zaległe spotkanie 14. Kolejki rundy zasadniczej forBET Włókniarz Częstochowa - MRGARDEN GKM Grudziądz (45:45). Niestety w czwartek nie doszło ono do skutku, a nerwy kibiców zostały wystawione na ciężką próbę. Osoby funkcyjne, w tym sędzia, kazały widzom długo czekać na decyzję o kolejnym przełożeniu meczu, tym razem na piątek. I to było jedyne zastrzeżenie do arbitra Słupskiego. Innych błędów nie popełnił, ale ludzi zdenerwował, a opinia kibiców jest dla Ekstraligi bardzo ważna.
Poza jednym błędem w meczu Włókniarza było jeszcze coś, co zdecydowało o zastąpieniu Słupskiego Kuśmierzem. Ten pierwszy był jednak dwa dni pod ciężkim ostrzałem, także medialnym, więc uznano, że chwila oddechu i odpoczynku jak najbardziej mu się przyda. Zakładano, że w play-off mogą być wielkie emocje, więc zdecydowano, że Słupskiemu przyda się trochę odpoczynku po stresującej wyprawie do Częstochowy.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Dryła, nSport+: Widziałem w piątce Sajfutdinowa, zamiast Woffindena