Szwed od około dwóch miesięcy był w sporym kryzysie. W Anglii i Szwecji jeździł poniżej oczekiwań, w Polsce nawet nie otrzymał powołań na mecze Falubazu Zielona Góra w PGE Ekstralidze. - Ostatnie miesiące były dla mnie bardzo ciężkie. Nic mi nie wychodziło. Zarówno w Szwecji, jak i w Anglii jechałem mocno poniżej swoich oczekiwań. Myślałem już o sprzedaniu wszystkiego i rozpoczęciu nowego życia. Cały czas jednak mocno pracowałem, testowałem nowe silniki i nie poddałem się - mówi Jacob Thorssell w rozmowie z Falubaz.com.
Ciężka praca zaprocentowała. Szwed w ubiegłym tygodniu przełamał się w angielskiej Premiership, a dzięki dobrej postawie w sparingu Falubazu Zielona Góra ze Speed Car Motorem Lublin, Adam Skórnicki powołał go na konfrontację z Fogo Unią Leszno. W meczu z mistrzami Polski Thorssell był nieoczekiwanie jedną z najjaśniejszych postaci zielonogórskiej drużyny, czego dowodem był jego występ w 15. wyścigu. Koniec końców zakończył niedzielne zawody z dorobkiem dziewięciu punktów.
- W piątek pokazałem, że nadal potrafię jeździć. Gdybym w sparingu nie zaprezentował się z dobrej strony, nie wystąpiłbym w niedzielnym meczu. Bardzo się cieszę, że w lidze odjechałem bardzo dobre zawody - komentuje Thorssell.
Udany występ szwedzkiego żużlowca nie uchronił jednak Falubazu przed porażką z Fogo Unią. Mistrzowie Polski triumfowali w Zielonej Górze 52:38. - Cały czas byliśmy w kontakcie z Unią. W końcówce być może pogubiliśmy się z przełożeniami i stąd tak wysoka porażka. Kiedy jest tak gorąco, trudno jest znaleźć odpowiednie ustawienie. Z drugiej strony spójrzmy na naszych przeciwników. Pod każdym numerem jest bardzo silny zawodnik. Unia jest liderem tabeli i była po prostu lepsza - ocenia Thorssell.
ZOBACZ WIDEO Ryszard Czarnecki: PGE IMME ma szansę mieć stałe i ważne miejsce w kalendarzu
Fajnie, że już znalazłeś dobre silniki, teraz czas na to by Duzers to zrobił... :)