Pierwsza i druga liga do połączenia. Były prezes proponuje zmiany

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Od lewej: Aleksandr Łoktajew, Claus Vissing, Ernest Koza. Mecz Wanda - Orzeł.
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Od lewej: Aleksandr Łoktajew, Claus Vissing, Ernest Koza. Mecz Wanda - Orzeł.

Zdaniem Jerzego Synowca, trzy klasy żużlowe w naszym kraju to nieporozumienie. Proponuje, by pierwsza i druga liga zostały połączone. - Najwyższy czas się na to zdecydować - mówi.

Obecnie w Polsce mamy trzy klasy rozgrywek. Zarówno w PGE Ekstralidze, jak i w Nice 1. Lidze jeździ po osiem zespołów. Siedem rywalizuje z kolei w najniższej - 2. Lidze Żużlowej. Zdaniem mecenasa i byłego prezesa klubu z Gorzowa - Jerzego Synowca, rozgrywek, biorąc pod uwagę liczbę zespołów, jest za dużo.

- Od dawna jestem zwolennikiem tego, by drugą ligę po prostu zlikwidować. Wszystkie zespoły, które nie mieszczą się do PGE Ekstraligi, powinny rywalizować po prostu na jej zapleczu - mówi Synowiec.

Gdyby 1. i 2. ligę połączyć w tym momencie, liczyłaby ona piętnaście drużyn. Inny wariant zakłada powiększenie PGE Ekstraligi do dziesięciu ekip. Wówczas w niższej klasie rozgrywek zostałoby trzynaście zespołów.

- Uważam, że taka liga miałaby jak najbardziej rację bytu. Przecież właśnie tak wygląda to chociażby w piłce nożnej, gdzie rywalizuje często po czternaście zespołów. Inna sprawa, że obecny podział na 1. i 2. ligę jest sztuczny. Bo w czym Wanda Kraków czy Polonia Piła są lepsze od drużyn z Ostrowa czy Rawicza? Różnice między tymi ligami praktycznie zupełnie się zatarły - uważa Synowiec.

ZOBACZ WIDEO Ryszard Czarnecki: PGE IMME ma szansę mieć stałe i ważne miejsce w kalendarzu

Nasz rozmówca zwraca też uwagę na inny ważny aspekt. Niebawem może się okazać, że mapa klubów żużlowych w Polsce zostanie uszczuplona. - Rezygnuje KSM Krosno i nie mamy pewności czy nowy podmiot na pewno wystartuje w 2019 roku. Problemy mają poza tym w Pile i Bydgoszczy. Za chwilę może się okazać, że w 2. lidze zostanie pięć drużyn, a wtedy takie rozgrywki nie będą miały racji bytu - zauważa były prezes.

Synowiec nie zgadza się ponadto ze stwierdzeniem, że brak spadków na zapleczu Ekstraligi zabiłby rywalizację. - Jest przecież wiele rozgrywek sportowych, gdzie nie ma walki o utrzymanie, a mimo to cieszą się one popularnością i są emocjonujące. w wielu ośrodkach żużlowych, jak choćby w Krośnie, od lat nie było aspiracji, by awansować wyżej. Nie sądzę więc, by brak degradacji wpłynął negatywnie na ligę - kwituje Synowiec.

Źródło artykułu: