Mateusz Makuch, dziennikarz WP SportoweFakty: Gratulacje za kolejny udany występ. 14. wyścig i to, jak przedzierał się pan z ostatniej pozycji na drugą było fenomenalne. Jak ten bieg wyglądał z pana perspektywy?
Adrian Miedziński, zawodnik forBET Włókniarza Częstochowa: Cóż, na wstępie muszę powiedzieć, że całe zawody były ciężkie. Wiedziałem, że bardzo dużo zależy od tego biegu, że rozstrzygnie się, czy będziemy mieć jeszcze szansę wygrać. Starałem się robić wszystko, aby pomóc drużynie. Tor w Częstochowie jest świetny do ścigania, a ja lubię takie obiekty. Dziękuję mechanikom za przygotowanie sprzętu. Muszę mieć na czym jechać. Przyznam, że w biegu, gdy przywiozłem zero, pomyliłem się z ustawieniami. Po prostu szukałem po to, aby było lepiej.
A to, że trochę w tamtym momencie popadało miało na to jakiś wpływ?
Nie. Akurat na ten bieg zmieniłem ustawienie motocykla bardziej drastycznie. Później wróciłem do tego, co było na początku z małymi korektami i to była dobre rozwiązanie. Najważniejsze, że zwyciężyliśmy, bardzo się z tego cieszę. Ta wygrana jest też prezentem urodzinowym dla trenera Marka Cieślaka. Dedykuję ją również mojemu doktorowi, Damianowi Janiszewskiemu. Trzymam kciuki, aby jego zdrowie jak najszybciej wróciło do normy. Dziękuję mu za fajnego sms-a, którego mi ostatnio przysłał.
Zgadza się pan, że ten tor był typowo częstochowski? Dało się wyprzedzać po szerokiej, przy krawężniku, środkiem, czyli wszędzie. Bo nawierzchnia na poprzednim meczu ze Stalą Gorzów wyglądała inaczej...
No tak, ale prawie każdy mecz w Częstochowie jest zagrożony i na to też trzeba zwrócić uwagę. To nam trochę psoci. Przed zawodami tor nie wyglądał, że będzie tak sprzyjać walce, sądziłem, że będzie inny. W tym miejscu muszę powołać się na Leona Madsena, który mówił, jak tor w trakcie meczu będzie się zachowywać i miał rację. Widać, że ten obiekt zna dobrze, ja jeszcze wszystkiego tutaj nie wiem. Leon natomiast po raz kolejny się nie pomylił, więc czuje ten tor nieźle.
Podczas spotkania chyba trochę ewoluował, bo w pierwszych biegach mieliśmy czasy po 64-65 sek., z kolei później notowaliśmy rezultaty po 66-67.
Na początku, tak jak na każdym torze, bardziej "chodzi" krawężnik, więc pokonujemy krótszą drogę. Potem, gdy tor się odsypie, jeździmy po zewnętrznej, zatem nadkładamy metry i siłą rzeczy czas musi być gorszy.
Opinie obserwatorów tego meczu wskazują jednoznacznie, że było to spotkanie sezonu.
Szczerze mówiąc to trudno mi to ocenić. Cieszę się, że się nasze mecze podobają. Tak jak już mówiłem, lubię tory, które pozwalają na walkę i pokazanie umiejętności. A czy to był mecz sezonu nie jestem w stanie stwierdzić, bo koncentruję się na biegach i nie oglądam każdego wyścigu. Nie analizuję ich pojedynczo, tylko jestem skupiony na sobie oraz ustawieniach sprzętu. Jestem zadowolony, że przede wszystkim wygraliśmy, a jeżeli mecz jest oceniany super to dodatkowo dobrze.
I teraz jesteście już na autostradzie do fazy play-off.
Nie myślę o tym. Koncentrujemy się na każdym kolejnym spotkaniu. Teraz będziemy mieli trochę przerwy, po niej czeka nas następny mecz i jedziemy dalej. Wyniki na koniec same ułożą się w całość i teraz nie ma sensu bić pianę. Jeszcze trochę spotkań przed nami.
ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku
Miałes być 2 linią a jesteś liderem ! I najwazniejsze Kibice cię pokochali
jedziemy po medale ...a chuk Czytaj całość