Po co sędzia Meyze rozmawiał z wściekłym Mroczką? Kildemand mocno przesadził (ranking)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Artur Mroczka.
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Artur Mroczka.
zdjęcie autora artykułu

W Grudziądzu leciały iskry na torze, w Częstochowie zawodnicy popisywali się świetnym refleksem. W pierwszym przypadku dobrze poradził sobie sędzia Krzysztof Meyze, a w drugim nie najlepiej Paweł Słupski.

Działo się w meczu MRGARDEN GKM Grudziądz - Grupa Azoty Unia Tarnów, gdzie gospodarze walczyli nie tylko o zwycięstwo, ale i wydarcie punktu bonusowego. Goście nie zamierzali im jednak tego ułatwić i na torze leciały iskry. Sędzia Krzysztof Meyze nie miał w związku z tym łatwego życia, ale dajemy mu szóstkę. Nie zazdrościmy decyzji, którą musiał podjąć w wyścigu 11., kiedy na tor upadł Artur Mroczka. Tak naprawdę kontrowersje byłyby równie duże, gdyby z powtórki wyeliminowany został Krystian Pieszczek. Naszym zdaniem sędzia nie popełnił jednak błędu. Również skłanialibyśmy się ku wykluczeniu Mroczki i pewnie również usłyszelibyśmy w odpowiedzi, że nigdy nie jeździliśmy na żużlu.

Trudno nam jednak zrozumieć, dlaczego Krzysztof Meyze rozmawiał przez telefon z wściekłym zawodnikiem gości. Arbiter nie ma takiego obowiązku. Tak naprawdę mógł i powinien był odprawić żużlowca z kwitkiem, a spostrzeżeniami wymienić się z kierownikiem drużyny. Wtedy być może nie padłyby nieparlamentarne słowa, przez które żużlowiec Grupy Azoty Unii Tarnów może mieć problemy. Twierdzimy, że w tym przypadku arbiter mógł uniknąć zamieszania, choć za to oceny mu nie obniżamy.

Żadnych wątpliwości nie mamy natomiast w przypadku wykluczenia Petera Kildemanda, który w wyścigu 14. przewrócił Antonio Lindbaecka. Wzburzony Szwed natychmiast ruszył w kierunku Duńczyka, ale na szczęście został powstrzymany przez kierownictwo GKM-u. Faul zawodnika gości nie podlega dyskusji, ale o żółtej kartce nie było w tym przypadku mowy. Arbiter dobrze zinterpretował również wydarzenia z biegu młodzieżowego, kiedy upadek zaliczył Dawid Wawrzyniak.

Niezbyt udany dzień miał z kolei Paweł Słupski, który prowadził spotkanie forBET Włókniarz Częstochowa - Cash Broker Stal Gorzów. Sędzia dostaje od nas czwórkę, bo dwa razy źle zinterpretował wydarzenia na starcie. Najpierw niesłusznie przerwał bieg z udziałem Krzysztofa Kasprzaka, a później Michała Gruchalskiego. Obaj zawodnicy wystartowali po zwolnieniu taśmy, choć reakcja żużlowca gości była imponująca - 0,1 s. Sędzia mógł mieć wątpliwości, ale to nie może być wymówką.

Wiele dyskusji mieliśmy również po rozegraniu pierwszego z wyścigów nominowanych, w którym przewrócił się Szymon Woźniak. Słupski uznał, że do jego upadku doprowadził Adrian Miedziński, który poszerzał swój tor jazdy. Zawodnik gospodarzy z tą decyzją za bardzo się nie zgadzał, ale naszym zdaniem była ona słuszna. O błędzie nie ma zatem mowy.

Ranking sędziów w PGE Ekstralidze:

MiejsceSędziaMeczeŚrednia not
1Krzysztof Meyze75,71
2Artur Kuśmierz55,40
3Paweł Słupski84,88
4Remigiusz Substyk44,75
5Michał Sasień54,60
6Piotr Lis34,33
nskWojciech Grodzki16,00
nskRyszard Bryła12,00

UWAGA: ranking nie uwzględnia jeszcze noty dla sędziów: Remigiusza Substyka i Piotra Lisa za mecze nietelewizyjne 9. rundy.

SKALA OCEN: 6 - fenomenalnie 5 - bardzo dobrze 4 - dobrze 3 - przeciętnie 2 - słabo 1 - kompromitacja

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku

Źródło artykułu: