W ROW-ie Rybnik dziwią się, że agencja Progress Management oferuje im zawodnika, z którym klub ma podpisany kontrakt. - Jake Allen jest nasz - przekonują nas w śląskim klubie i zastanawia ich, o co chodzi menedżerowi Australijczyka. Nie można przecież kupić kogoś dwa razy. Nie można mieć dwóch umów z jednym człowiekiem.
Przemysław Nasiukiewicz z Progress Management przekonuje nas jednak, że doszło do jakiegoś nieporozumienia. - Do ROW-u proponowałem przede wszystkim młodego Australijczyka, Josha Pickeringa, który na torze w Rybniku pokazał się z niezłej strony w ubiegłorocznym finale DMŚJ. W tamtych zawodach wygrał choćby z Robertem Lambertem i Kacprem Woryną - mówi Nasiukiewicz.
A co menedżer ma do powiedzenia w sprawie samego Jake'a Allena. - Rozmawiałem z nim w ostatnim czasie o jego sytuacji w Polsce. Mówił, że chciałby dostać w naszej lidze szansę. Zdziwiłoby mnie, gdyby zapomniał, że ma już podpisany kontrakt w Rybniku. Zaskakujące, że ROW również mógłby o tym zapomnieć, a na stronie klubowej nie ma ani słowa, że Allen jest ich zawodnikiem na sezon 2018. Na Waszym portalu też próżno szukać jego nazwiska w składzie ROW-u Rybnik. Nie kojarzę również żadnego tegorocznego komunikatu GKSŻ w tej sprawie - komentuje Nasiukiewicz.
Zadzwoniliśmy do PZM. Tam powiedziano nam, że Allen ma ważny kontrakt z ROW-em na sezon 2018. Zawodnik nie został jedynie potwierdzony do rozgrywek, ponieważ klub nie przesłał do związku żadnych dokumentów. Brak potwierdzenia nie oznacza jednak, że Allen jest panem swojego losu. Gdyby chciał związać się z kimkolwiek, to sprawa ważnej umowy z rybnickim klubem musiałaby być rozwiązana.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców, odc. 2