- Falubaz w Lesznie prawdopodobnie bez Zengiego, który w piątek będzie jechał, przełożone z czwartku, eliminacje do powiatowych Indywidualnych Mistrzostw Europy, będące w rzeczywistości prywatną imprezą zwaną SEC - pisze na Facebooku Marcin Grygier, rzecznik prasowy Falubazu Zielona Góra. - Równie dobrze mógłby opuścić mecz ligi utrzymującej ten cały cyrk, startując w "Żabka Cup" albo w cyklu turniejów o puchar prezesa sieci kwiaciarni "Storczyk". Krótko mówiąc, najlepsza żużlowa liga na świecie, jest niewolnikiem prywatnej firmy żyjącej z zawodników, stadionów i klubów, dzięki którym jakkolwiek to jeszcze wszystko funkcjonuje.
Pod wpisem padają pytania, o zasady wyznaczania zawodników. Runda w Bałakowie jest w czwartek (26 kwietnia), ale trzy kolejne są w sobotę (28 kwietnia). Pojawia się sugestia, że Grzegorz Zengota mógł się zamienić z Krzysztofem Buczkowskim, który w sobotę startuje w Gorican. Zengota pojechałby do Chorwacji zaraz po zawodach ligowych, a dla Buczkowskiego ewentualne przełożenie turnieju w Bałakowie nie byłoby żadnym problemem, bo jego MRGARDEN GKM Grudziądz jedzie w niedzielę.
Porozmawialiśmy z Piotrem Szymańskim, przewodniczącym GKSŻ, o zasadach i o tym, jak to było z Zengotą. Wyjaśnił nam on, że przyjęto czytelny system wyznaczania zawodników do poszczególnych rund na bazie ubiegłorocznych średnich. Pierwsza czwórka z listy miała podzielić między siebie eliminacje europejskie (Gorican, Pardubice, Debreczyn), a dwóch najgorszych było skazanych na Bałakowo. Ostatecznie do Rosji jedzie trzech naszych, bo poza Zengotą i Szymonem Woźniakiem (numer 5 i 6 z listy średnich spośród tych, którzy się zgłosili), którzy awansowali, zgłosił się dodatkowo Krystian Pieszczek. Było wolne miejsce, więc skorzystał.
Szymański po ustaleniu list startowych rozmawiał zarówno z działaczami Falubazu, jak i z samym Zengotą. Padło stwierdzenie, że Grzegorz może jechać na inną kwalifikację, ale musiałby się zamienić z jednym ze startujących tam zawodników. Zengota mógł też zrezygnować z wyjazdu do Bałakowa bez ponoszenia konsekwencji. Falubaz pytał o taką możliwość i otrzymał odpowiedź twierdzącą.
Zdrowy rozsądek podpowiada, że można było odstąpić od zasady przydzielania nominacji i zrobić tak, żeby nie stawiać Zengoty przed trudnym wyborem, bądź też nie powodować osłabienia Falubazu. Jednak Szymański mówi, że chciał uniknąć oskarżeń, że konkretne osoby w związku wyznaczają żużlowców tak, żeby komuś zaszkodzić. Średnia, jaka jest, każdy widzi, więc potem trudno mieć do kogoś pretensje. Zresztą, jak mówi przewodniczący GKSŻ, zawsze byłby ktoś poszkodowany, bo nikt do odległego Bałakowa nie chce jechać.
Można zaryzykować stwierdzenie, że Zengota padł ofiarą "polskiego żużlowego piekiełka", gdzie jeden podejrzewa drugiego o matactwa i oszustwa (z tego powodu o nominacjach decydują średnie, a nie ludzie). Na osłodę pozostaje mu fakt, że nie zapłaci za transport i nocleg. GKSŻ pokrywa te koszty. Dodatkowo zrzucają się na nie również Rosjanie z Bałakowa.
ZOBACZ WIDEO Oficjalne promo finału MPPK w Ostrowie Wlkp.