- Patrząc na cały przebieg meczu, uważam, że pojechaliśmy dobrze. Pogubiliśmy punkty w pojedynczych biegach i to właśnie zaważyło na naszej porażce. Mogliśmy odnieść zwycięstwo w tym spotkaniu, ale częstochowianie kontrolowali ten wynik. Lindgren z Miedzińskim wygrywali wszystkie swoje biegi i ta dwójka zrobiła tutaj niezłą robotę - powiedział po niedzielnym spotkaniu z Włókniarzem Patryk Dudek.
Kluczowym w meczu był bieg XV i dopiero on przesądził o zwycięstwie gości. W nim ponownie nie było mocnych na arcyszybkiego tego dnia Fredrika Lindgren. - Może gdybym wyjechał ze startu równo z Freddie to mógłbym go powieźć. Obawiałem się tego, że jak wygram start i wysunę się od krawężnika to on przytnie do "małej". Nie wiem też w sumie jak Lindgren znalazł się po zewnętrznej. Przytrzymałem krawężnik, chcąc się wysunąć, a on już tam był. Mogę mu jedynie pogratulować tej formy, jaką ma od początku sezonu. Jest szybki - przyznał aktualny wicemistrz świata.
Żużlowiec przyznał, że wciąż szuka szybkości w swoich motocyklach. - Po punktach można zaobserwować, że raz jest lepiej, a raz gorzej. Po tych zawodach jestem zadowolony głównie z pracy jednego z motocykli. Za chwilę jedziemy już jednak do Szwecji robić pierwsze remonty. Mam na szczęście w zapasie jeszcze trochę sprzętu, więc myślę, że z biegiem czasu będzie mi łatwiej - stwierdził.
Już za niecałe trzy tygodnie rozpocznie się inauguracja cyklu Grand Prix. Pierwszy turniej odbędzie się 12 maja na stadionie Narodowym w Warszawie. Czy Dudek już myśli o przygotowaniach do tych zawodów? - Muszę jeszcze dożyć do maja. Nie wiem co się do tego czasu wydarzy. Mam nadzieję, że prom, którym będę płynął do Szwecji nie zatonie - żartował. - Tak na poważnie to jest jeszcze trochę czasu i nie ma co się nad tym skupiać. Mam przed sobą mecze ligowe w Polsce, potem w Szwecji, więc wszystko na spokojnie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO #EkspertPGEE zawodników, czyli sprawdzian wiedzy żużlowców