W Polsce często bywa tak, że zima zaskakuje drogowców. Z żużlowcami jest jednak inaczej. Tutaj nikt nie chce się spóźnić z pierwszymi treningami po zimowej przerwie. Ci najbardziej roztropni zaplanowali jazdy na południu Europy. Nicki Pedersen czy Peter Kildemand trenowali w chorwackim Gorican.
Max Fricke miał za to okazję pojeździć na Wyspach Brytyjskich. Młody Australijczyk pojawił się w Manchesterze na prezentacji zespołu Belle Vue Aces na sezon 2018.
Pierwszą okazję do zapoznania się z brytyjskim żużlem miał też Damian Dróżdż, który w tym roku będzie reprezentować barwy Asów w rozgrywkach Premiership.
Niektórzy zawodnicy mieli też okazję odbyć treningowe "kółka" w Polsce. Tak było w przypadku zespołu forBET Włókniarza Częstochowa. W ekipie spod Jasnej Góry najbardziej z pierwszych jazd cieszył się Fredrik Lindgren. Szwed pod koniec minionego sezonu zanotował groźnie wyglądający upadek i nabawił się kontuzji kręgosłupa, wskutek czego jego przerwa w startach trwała dłużej niż zwykle.
Nie wszyscy mieli jednak takie szczęście, aby zdążyć z przygotowaniem toru przed nawrotem zimy w Polsce. We Wrocławiu Nowy Olimpijski pokrył się śniegiem. W takich warunkach łatwiej o rywalizację w icespeedwayu.
Skoro na wrocławskim torze zalegał śnieg, to wolny czas można poświęcić na pracę nad kondycją. Tak postanowił Maciej Janowski, któremu po raz kolejny w treningowych przebieżkach towarzyszył ukochany husky. "Silny", bo tak wabi się zwierzę, na pewno zadbał o to, aby kapitan Betard Sparty nie miał zbyt łatwo.
Wcześniej wrocławianie przeszli kolejne testy sprawnościowe pod okiem trenera Mariusza Cieślińskiego. Żużlowcy musieli biegać m.in. z przywiązanymi do pleców spadochronami. Max Fricke przekonał się, że można mieć przy tym sporo frajdy.
Mniej szczęścia do pogody mieli w tym tygodniu w Rybniku. Tor przy ul. Gliwickiej był szykowany do treningu, ale plany działaczom ROW-u pokrzyżowała pogoda - najpierw opady deszczu, a następnie śniegu. Kacper Woryna pokazał jednak, że jest gotowy do sezonu. Malowanie jego kasków - pierwsza klasa!
Woryna w tym tygodniu w social mediach chwalił się nie tylko kaskami. 21-latek symbolicznie pożegnał zimę. Niedawno w rozmowie z naszym portalem mówił, że współpracuje z dietetykiem i nie obawia się dopingowej wpadki, bo w jego menu znajdują się m.in. maliny. W niedzielę rybniczanin zamienił jednak owoce na pizzę i hamburgera. W końcu to jedna z ostatnich okazji, by zrobić sobie "cheat day". Bo wkrótce w niedzielę Worynie przyjdzie już tylko spalać kalorie na motocyklu żużlowym podczas meczów.
Połowa marca to też ostatnia okazja, by odbyć sesje fotograficzne, które później można wykorzystać w celach marketingowych. Bartosz Smektała w tym roku postawił na elegancję. My żałujemy jedynie, że to zdjęcia w studiu. Bardzo chętnie zobaczylibyśmy młodego zawodnika Fogo Unii Leszno w takim stroju na torze!
ZOBACZ WIDEO Falubaz przespał okres transferowy. "Za późno się zorientowali, że trzeba działać"