Wanda sprząta swój ogródek. Zostało już tylko około 100 tysięcy złotych długu

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: żużlowcy Speedway Wandy Kraków
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: żużlowcy Speedway Wandy Kraków

W grudniu 2017 Wanda i Polonia Piła dostały licencje warunkowe na sezon 2018 ze względu na długi. Z Piły już wyszła informacja, że klub upora się z problemem z pomocą miasta. - My też finiszujemy ze spłatą - mówi prezes Wandy.

GKSŻ ma zapewnienie Stali Rzeszów, iż w razie problemów któregoś z klubów Nice 1.LŻ, drugoligowa drużyna prowadzona przez Mirosława Kowalika jest gotowa przeskoczyć na wyższy szczebel. Wszystko jednak wskazuje na to, że Stal sezon 2018 spędzi w 2. Lidze Żużlowej. Zarówno Euro Finannce Polonia Piła, jak i Arge Speedway Wanda Kraków finiszują ze spłatą długu.

Polonia już jakiś czas temu podała informację, że spłaci ubiegłoroczne zaległości z pomocą miasta. Są na to stosowne porozumienia, więc GKSŻ cierpliwie czeka. Jeśli idzie o Wandę, to jej zadłużenie wynosi obecnie około 100 tysięcy złotych. - Mamy ustalony harmonogram spłat, związek jest o wszystkich naszych ruchach na bieżąco informowany - mówi nam prezes Wandy Paweł Sadzikowski.

- W marcu i kwietniu przyjdą płatności od sponsorów, wtedy temat długów zostanie definitywnie wyczyszczony - precyzuje Sadzikowski. - Do sprawy podchodzimy bardzo poważnie. Już listopadowe okno transferowe było przygotowaniem do zrobienia porządków. Zrobiliśmy taki skład, żeby sobie jeszcze bardziej nie nagrabić. Już wtedy myśleliśmy o tym, by posprzątać nasz ogródek.

Prezes Sadzikowski jest w Wandzie od 8 lat. Przyznaje, że początki w klubie były ciężkie, ale potem, przez długi czas, mieli w Krakowie stabilną sytuację. Pierwsze poważne problemy zaczęły się po sezonie 2016. - Przez większą część minionego sezonu regulowaliśmy zaległe należności. Teraz, w porównaniu z tamtym rokiem, mamy luksus. Wierzę, że po zakończeniu rozgrywek 2018 będziemy z wszystkimi rozliczeni na zero - kwituje działacz.

- A jeśli Stal czeka na nasze potknięcie, to ja mogę powiedzieć jedynie tyle, że w Rzeszowie też mieli w poprzednich latach kłopoty i inne kluby wykazywały solidarność. Nikt nie dybał na miejsce Stali. Każdy chciał pomóc. My wszyscy musimy się wspierać, jeśli chcemy, żeby żużel przetrwał - kończy Sadzikowski.

ZOBACZ WIDEO W żużlu nie obyło się bez skandali. Był doping i korupcja

Źródło artykułu: