Szacowane obroty branży zakładów wzajemnych w Polsce pokazują, że pod względem bukmacherki jesteśmy jednym z najbardziej rozwiniętych krajów na świecie. Niestety przez długi czas nie zyskiwał na tym polski sport. Poza małymi wyjątkami, w postaci Legii Warszawa czy Lecha Poznań, duże pieniądze z branży bukmacherskiej nie spływały do polskich klubów. Jednak w kwietniu ubiegłego roku wszystko się zmieniło.
Nowa ustawa, blokada nielegalnych bukmacherów oraz umożliwienie reklamy legalnym bukmacherom - tak w wielkim skrócie można opisać to co się zmieniło. Nielegalni bukmacherzy, czyli spółki, które były zarejestrowane zagranicą oraz nie odprowadzały w Polsce podatków, według szacunków stanowiły ok. 90 proc. rynku w naszym kraju. Doprowadziło to do "utraty" pieniędzy zarówno dla budżetu państwa, jak i polskiego sportu. W kwietniu wszystko się zmieniło i na polskim rynku zostali wyłącznie legalni bukmacherzy, którzy rozpoczęli starania o polskich klientów.
Żużel z potencjałem… ale i minusami
Największym beneficjentem zmian na rynku są najpopularniejsze i najbardziej medialne dyscypliny, jak m.in. piłka nożna, czy siatkówka. Jednakże jak mówi Mateusz Juroszek, prezes STS, speedway zaczyna zyskiwać na popularności w oczach bukmacherów - Sytuacja w żużlu różni się istotnie od innych dyscyplin, ale powoli zauważalna jest zmiana. Kluby zaczynają widzieć potrzebę rozwoju i profesjonalizacji, m.in. w obszarze medialnym. Stąd PGE Ekstraliga z roku na rok staje się coraz atrakcyjniejszym produktem medialnym. Liczymy, że ten proces będzie kontynuowany - mówi Juroszek.
Przykładem tego, że bukmacherzy coraz chętniej patrzą w kierunku żużla jest ogłoszenie firmy forBET sponsorem tytularnym Włókniarza Częstochowa. Ponadto swoimi partnerami z branży zakładów wzajemnych mogą pochwalić się zarówno Get Well Toruń, Zdunek Wybrzeże Gdańsk czy poszczególne imprezy, m.in. IMP, czy IME.
Największą wartością dodaną polskiego żużla jest wysoka frekwencja na stadionach (w PGE Ekstralidze w 2017 roku każde spotkanie średnio oglądało niemal 10 000 osób) oraz bardzo dobre wyniki oglądalności transmisji. Szczególnie warto zatrzymać się przy wartościach jakie generują telewizje. Ubiegłoroczne finały PGE Ekstraligi śledziło średnio 224,5 tys. osób, a średnia dla całej ligi w 2015 roku wyniosła 154 tys., co ówcześnie było lepszym wynikiem niż średnia dla piłkarskiej Lotto Ekstraklasy.
Przed nadmiernym huraoptymizmem ostrzega jednak Łukasz Kieza, Country Manager w LV Bet. - Speedway ma duży potencjał marketingowy, jednak ma też kilka minusów. Jest to sport sezonowy, ponieważ sezon maksymalnie trwa od kwietnia do października oraz przede wszystkim dyscyplina jest słabo rozpoznawalna globalnie. Poza Polską żużel jest obecny w Szwecji, Danii, Wielkiej Brytanii, Australii i w mniejszym stopniu na Łotwie i Rosji. Co cieszy, w ostatnim czasie swego rodzaju "boom" na żużel występuje w Niemczech, ale tutaj niestety kończy się lista krajów, w których żużel jakkolwiek się liczy - mówi Kieza.
- Dla nas bardzo istotne jest również to, że kevlar żużlowca, zwłaszcza w PGE Ekstralidze, jest tak naszpikowany reklamami, że wyróżnienie się na nim jest niezwykle trudne. Niemniej jednak na bieżąco monitorujemy sytuację poszczególnych klubów i rozgrywek w celu naszego zaangażowania sponsoringowego w tę dyscyplinę sportową - dodaje Kieza.
W podobny sposób o potencjalne branży wypowiada się Mateusz Banaś, analityk w Superbet. - Otoczka marketingowa i telewizyjna polskiego żużla jest na najwyższym poziomie. Jednak dużym problemem jest terminowość tego sportu. Krótki sezon oraz często przekładane spotkania, które często są "dogrywane" w mniej atrakcyjnych terminach to jedne z bardziej negatywnych czynników dla sponsora. Dodatkowym problemem jest niewielka liczba klubów i miast, które mają swoją "żużlową reprezentację", więc sponsor dzięki inwestycji w żużel nie trafi na obszar całego kraju. Niemniej jednak należy przypuszczać, że żużel będzie coraz częściej zagospodarowywany przez bukmacherów. Początkowo wszyscy sponsorowali głównie piłkę nożną, a teraz coraz szerzej otwierają się na inne dyscypliny - mówi Banaś.
Żużel na równi ze skokami i piłką ręczną
Choć dla wielu kibiców "czarnego sportu" ciężko w to uwierzyć, ale speedway dla bukmacherów jest dyscypliną niszową. - U nas, jak i na pewno u innych bukmacherów najbardziej popularne dyscypliny wśród graczy to piłka nożna, tenis ziemny oraz koszykówka. Żużel raczej nie przekracza poziomu 2-3 proc. naszych obrotów - komentuje Łukasz Kieza.
Bardziej obrazowo miejsce żużla dla bukmacherów przedstawia Mateusz Banaś. - Jeśli popatrzymy przez pryzmat przychodów, to żużel należałoby umieścić gdzieś między skokami narciarskimi, a polską piłką ręczną. Obecnie do tego grono jeszcze dołączył e-sport, który zyskuje na popularności - mówi Banaś.
- Należy jednak pamiętać, że nie na wszystkim bukmacher musi zarabiać krocie. Czy kibice interesują się tylko piłką nożną? Nie. Tak jak w każdej innej dziedzinie życia lubimy mieć wybór. Bukmacher musi czasami wejść w skórę kibica, który jednego dnia ma ochotę zagrać piłkę nożną, a drugiego żużel, czy też połączyć obie dyscypliny na jednym kuponie - dodaje Banaś.
Jedną z głównych przyczyn, dla których żużel nie zalicza się do ścisłej czołówki pod względem granych kuponów jest pora pojawiania się oferty. Kursy na spotkania pojawiają się najczęściej w dniu spotkania i są dostępne zaledwie przez 6-10 godzin, co daje mniej czasu na podjęcie decyzji o zagraniu kuponu. Powoduje to również, że liczba proponowanych zakładów w pojedynczym zdarzeniu jest mniejsza niż w innych sportach, w których kursy można wystawić nawet z tygodniowym wyprzedzeniem.
Wynika to z tego, że kluby mają duże pole manewru przy wyborze składu, a intensywny kalendarz żużlowy i rozgrywki "z dnia na dzień" sprzyjają kontuzjom, które mogą zwiększyć lub zmniejszyć szansę danej drużyny. Stąd też kursy pojawiają się późno, w momencie kiedy znane są już ostateczne składy i pozostałe czynniki wpływające na szanse drużyn.
ZOBACZ WIDEO Finał PGE Ekstraligi to był majstersztyk w wykonaniu Fogo Unii
Króluje PGE Ekstraliga
Bukmacherzy jednogłośnie przyznają, że wśród ich graczy wiodącą ligą jest najwyższa klasa rozgrywkowa. Jednak Mateusz Mucharzewski, Dyrektor ds. marketingu w Milenium Zakłady Bukmacherskie zwraca również uwagę na rozgrywki międzynarodowe - Poza ligą polską znaczący udział zakładów stanowią zawody SGP, DPŚ czy SBP, jednak tutaj w dużej mierze uzależnione jest to od wyników Polaków. Jeżeli nasi jeźdźcy są na fali i osiągają dobre wyniki to gracze chętniej stawiają na te rozgrywki - komentuje Mucharzewski.
Przepytani bukmacherzy deklarują, że większość graczy w kuponach ze zdarzeniami żużlowymi najczęściej stawiają na zwycięzcę danego spotkania lub wydarzenia. A w mniejszym stopniu skłaniają ku zakładom z handicapem, wygranym z wybranej pary czy liczbie punktów, którą dany zawodnik przekroczy.
Oferta bez 2. Ligi Żużlowej?
Mimo dużego zainteresowania zarówno PGE Ekstraligą, jak i Nice 1.LŻ wszystko wskazuje na to, że gracze raczej nie będą mogli postawić u bukmachera spotkań 2. Lig Żużlowej. Podobna sytuacja miała miejsce w minionych latach, jednakże zwiększony poziom sportowy rozgrywek oraz możliwość transmisji telewizyjnych dawał podstawy do zmiany decyzji przez legalne firmy zakładów wzajemnych. Tę sytuację argumentuje Łukasz Kieza. - Przyczyna jest dość prosta, podczas "żużlowej" niedzieli przygotowanie solidnej oferty na PGE Ekstraligę i ewentualnie 1. Ligę Żużlową zajmuje sporo czasu, którego i tak jest niewiele. Stąd też oferowanie atrakcyjnych zdarzeń na 2. Ligę Żużlową jest po prostu utrudnione - podsumowuje.