Oceniamy Orła Łódź. Pewniak do awansu. Ślączka nie może tego zepsuć

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Od lewej: Robert Miśkowiak, Witold Skrzydlewski, Janusz Ślączka
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Od lewej: Robert Miśkowiak, Witold Skrzydlewski, Janusz Ślączka

Orzeł to drużyna kompletna. Jedynym problemem jest tak naprawdę nadmiar bogactwa w kadrze zespołu. Nie ma żadnych wątpliwości, że łodzianie są głównym faworytem do awansu.

LIDERZY 6. (Hans Andersen, Maksim Bogdanow i Norbert Kościuch)

W Orle jest tylu dobrych zawodników, że ciężko jednoznacznie wskazać trójkę prowadzącą pary. Na miejscu Janusza Ślączki postawiłbym na Andersena, Bogdanowa i Kościucha. Po pierwsze, to zawodnicy doświadczeni i powtarzalni. Po drugie, mają za sobą świetny sezon. Każdy z nich w 2017 roku wykręcił średnią biegową w przedziale 2,203-2,296, startując na zapleczu PGE Ekstraligi. To wystarczający argument, by dać powyższemu tercetowi najwyższą ocenę w naszej skali.

Nawet jeśli któryś z klocków nagle się wysypie, to w odwodzie jest szereg innych jeźdźców, którzy z powodzeniem mogą pełnić rolę liderów zespołu.

DRUGA LINIA i REZERWOWI 5. (Karol Baran, Josh Grajczonek, Rohan Tungate, Robert Miśkowiak, Aleksandr Łoktajew i Piotr Świderski)

Jako że zgodnie z regulaminem w meczowym zestawieniu musi pojawić się dwóch Polaków, to pewne miejsce w składzie będzie miał ktoś z dwójki Robert Miśkowiak - Karol Baran. Ostatni sezon pokazał jednak, że Miśkowiak najlepsze lata kariery ma już za sobą. To bardzo inteligentny człowiek, ale sportowo lepszy na tę chwilę wydaje się Baran. Ślączka będzie miał ciężki orzech do zgryzienia, bo obu zawodników darzy sympatią, a dla któregoś po prostu zabraknie miejsca w meczowym zestawieniu.

No chyba, że w Łodzi zdecydują się na trójkę Polaków kosztem Josha Grajczonka i Rohana Tungate'a, czyli objawień minionego sezonu. Wachlarz możliwości jest tutaj naprawdę ogromny. Nie można też wykluczyć, że przynajmniej jeden z zawodników w trakcie sezonu pójdzie na wypożyczenie do innego klubu.

ZOBACZ WIDEO Lekarz sugerował Gollobowi zakończenie kariery. "To był pierwszy dzwonek, powinienem był zareagować"

JUNIORZY 5. (Jakub Miśkowiak, Mateusz Błażykowski)

Tu dajemy ocenę bardzo dobrą. Lepszych juniorów w Nice 1. Lidze Żużlowej ma tylko Motor Lublin. Twierdzę, że 16-letni Miśkowiak będzie prawdziwą gwiazdą rozgrywek. Już w zakończonym sezonie pokazał, że potrafi wygrywać z najlepszymi. Wisienką na torcie był jego występ na torze późniejszego czempiona ligi Unii Tarnów, gdzie zainkasował aż 9 "oczek" z bonusem.

Z kolei 17-letni Błażykowski póki co nie gwarantuje żadnej zdobyczy punktowej. Być może w trakcie sezonu nagle wystrzeli. Ale nawet jeśli się tak nie stanie, to Orłowi i tak powinien wystarczyć sam Miśkowiak. Ważne aby trener Ślączka ustawiał Jakuba z numerem "15" w meczach domowych i "7" na wyjazdach. Tak aby w razie słabszej jazdy któregoś z seniorów mógł go zastąpić Miśkowiakiem w drugiej części spotkania bez natłoku biegów dla młodzieżowca.

TRENER 5. (Janusz Ślączka)

Strach pomyśleć jakich słów użyłby prezes Witold Skrzydlewski wobec Ślączki, gdyby ten nie awansował z zespołem do PGE Ekstraligi. 46-latka można uznać za trenera kompletnego. Ślączka swoim zawodnikom zawsze pomoże i poklepie po plecach w trudnych chwilach. Zresztą sam jeździł kiedyś na żużlu, więc wie co potrzebują jego podopieczni do osiągania sukcesów.

Sportowo awansował już dwukrotnie i to z ekipami nie będącymi faworytami swoich lig. W 2009 roku wjechał do I ligi z zespołem Speedway Miszkolc, a pięć lat później dał awans Stali Rzeszów do Ekstraligi. Teraz ma wystarczające argumenty, by po raz trzeci w karierze wywindować prowadzony przez siebie zespół o ligę wyżej. Różnica polega na tym, że wcześniej był "czarnym koniem", a teraz będzie zdecydowanym faworytem.

Ocena: 21/24

Źródło artykułu: