Królik z kapelusza. Szumne odkrywanie Jacka Holdera. Kto tak naprawdę załatwił młodego Australijczyka?

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jack Holder w finale DMŚJ
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jack Holder w finale DMŚJ

Jacek Gajewski przypomina, kto tak naprawdę walczył o Jacka Holdera i dlaczego młody Australijczyk wylądował ostatecznie w Toruniu. Były menedżer Get Well uważa, że brat Chrisa może zrobić kolejne postępy, ale wiele zależy od sprzętu i mechaników.

Królik z kapelusza, czyli kandydaci do objawień sezonu 2018. Nasi eksperci będą w najbliższym czasie wskazywać zawodników, którzy w przyszłym roku mogą wszystkich zaskoczyć. Jacek Gajewski stawia na Jacka Holdera z Get Well Toruń.

***

Stawiam na zawodnika, którym jako menedżer interesowałem się już dawno. Tak naprawdę to była kwestia czasu, że on trafi pewnego dnia do Torunia. W pewnym sensie można by powiedzieć, że to ja go wymyśliłem, ale dla mnie mówienie o czymś takim w dobie internetu jest trochę bez sensu. W latach 90. można było dyskutować o odkryciach, bo przepływ informacji był wolniejszy, było ich w ogóle zdecydowanie mniej. Teraz nie ma z tym żadnego problemu. Wszystko można znaleźć bardzo szybko.

Jack pojawiał się w różnych imprezach towarzyskich, między innymi przy okazji turnieju dla Darcy'ego Warda. Obserwowałem jego jazdę w Anglii i IMŚJ. Rozwój Australijczyka przebiegał inaczej niż brata. Nie było eksplozji talentu. Wszystko działo się wolniej. Widać jednak, że on cały czas idzie w dobrym kierunku. Uważam, że w przyszłości może być jednym z najlepszych zawodników na świecie, ale trzeba cierpliwości.

ZOBACZ WIDEO Prof. Marek Harat: Obrażenia Tomasza Golloba były bardzo poważne

Jego debiut w PGE Ekstralidze na torze w Lesznie był niesamowity. Wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Dużą rolę odegrała wtedy pomoc Grega Hancocka. Australijczyk mógł korzystać z jego sprzętu i to było widać. To zresztą jeden z dwóch czynników, od którego będą zależeć jego wyniki w przyszłym roku. Druga kwestia to mechanicy, którzy będą mu pomagać. Bez tego w polskiej lidze będzie mu bardzo trudno. Chris Holder i Darcy Ward zrobili kariery, bo w odpowiednim momencie trafili do topowych tunerów. W przypadku młodych zawodników dojście do najlepszego sprzętu wcale nie jest takie łatwe. To z tego powodu bardziej doświadczeni żużlowcy z reguły szybciej rozwiązują problemy sprzętowe, na które napotykają w trakcie sezonu.

A co do tematu szumnego "odkrywania" Jacka Holdera, to warto cofnąć się do stycznia tego roku, kiedy trwały przepychanki z PGE Ekstraligą. Chodziło o ustalenie przynależności klubowej i potwierdzenie zawodnika. Problem wziął się wtedy z tego, że zaczęły obowiązywać inne przepisy. Konieczne były zgody klubów zagranicznych na pierwszeństwo ligi polskiej. Te tematy nie były łatwe. W pewnym momencie wydawało się, że sprawa Jacka Holdera jest przegrana i w ogóle nie będzie go w Toruniu.

Całe szczęście, że w Get Well była rozsądna pani prawnik FST Magdalena Tymoszuk. Dobrze, że miała dużo determinacji i cierpliwości. W dwójkę powalczyliśmy w Kolegium Orzekającym Ligi i zapadła decyzja, że zawodnik dostał przynależność klubową. Temat był dzięki temu otwarty. A przypomnę, że już wtedy pojawiały się głosy, że po co tyle zachodu o kogoś takiego, że bez sensu psuć sobie relacje z władzami ligi itd.

Tak naprawdę tamta determinacja pozwoliła klubowi na późniejsze potwierdzenie żużlowca, który przyczynił się do utrzymania w lidze. Gdyby do tego nie doszło, to Jack byłby wolnym zawodnikiem i podejrzewam, że wylądowałby w niższej lidze, gdzie nie było potrzeby załatwiania dokumentów od klubów zagranicznych. A to, że ktoś uważa Australijczyka za swoje odkrycie? Nie boli mnie to. Ci, którzy mają wiedzieć, jak było, to wiedzą.

Źródło artykułu: