Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Prezesi będą mieli szlaban na wejście do parku maszyn? Poszło o Korbela (felieton)

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: stadion ROW-u Rybnik przy ul. Gliwickiej
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: stadion ROW-u Rybnik przy ul. Gliwickiej

W PZM i Ekstralidze Żużlowej pilnie czytają serwis WP SportoweFakty. W środę dowiedzieli się o zwolnieniu Mirosław Korbela z ROW-u i szlag ich trafił. Pytają, jak to możliwe, że trener podwójnie zapłacił za błąd prezesa.

W tym artykule dowiesz się o:

Bez Hamulców 2.0 to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty

***

Napisałem, że ROW Rybnik rozwiązał, za porozumieniem stron, umowę z trenerem Mirosławem Korbelem. Taką decyzję prezes klubu podjął po wyroku Komisji Orzekającej Ligi, która zawiesiła szkoleniowca na 9 miesięcy za nie wykonywanie poleceń komisarza w meczu z Get Well Toruń. Korbel w związku z wyrokiem nie może świadczyć pracy, więc Krzysztof Mrozek uznał, że nie ma sensu trzymać go na liście płac.

Żużlowa władza przeczytała o rozstaniu ROW-u z Korbelem i może nie wpadła w szał, ale szczęki kilku panom na pewno opadły. Pytają mnie, jak to możliwe, że Korbel stawiał się komisarzowi na polecenie prezesa Mrozka, a ten go jeszcze zwolnił. Nie będę się nad tym pytaniem rozwodził, bo nie ma sensu. Trener pracował słabo, więc szef wykorzystał nadarzającą się okazję, żeby się go pozbyć. Ma do tego prawo. Mógłbym w tym miejscu przyłożyć prezesowi ROW-u, ale uważam, że to nie ma sensu. Tylko bym mu sprawił radość, bo wiem, że lubi, jak ktoś o nim źle pisze.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla

A teraz do rzeczy, bo dzięki temu, że wypłynął temat z Korbelem, dowiedziałem się w PZM, że trwają pracę nad regulaminowym zapisem, który byłby w istocie zapaleniem czerwonego światła przed parkiem maszyn. I to czerwone światło działałoby wyłącznie na prezesów. Nie tylko na Mrozka, ale i też na innych. W Ekstralidze Żużlowej już chyba nie mogą patrzeć na wędrówki panów, którzy w ich mniemaniu powinni siedzieć w loży, sączyć drinki i ściskać ręce sponsorom.

Szlaban dla prezesów wydaje mi się czymś oczywistym. W parku maszyn jest drużyna, trener, osoby funkcyjne i tak powinno zostać. Obecność prezesa nie działa na korzyść, a tylko wprowadza niepotrzebne zamieszanie i wpływa stresująco na zawodników. Zatem fajnie, że taki pomysł jest na tapecie i być może wejdzie w życie od sezonu 2018.

Z drugiej strony, tak sobie przypominam, jak jeden z działaczy mówił mi, że otaczają go sami idioci i zwyczajnie musi brać sprawy w swoje ręce. Niby ma trenera, ale ten jest nieudacznikiem. Jak powiedziałem, żeby sobie znalazł innego, to spytał grzecznie, kogo ma wziąć? Odpowiedziałem, że nie wiem, bo dobrych szkoleniowców można policzyć na palcach jednej ręki. Mam na myśli tych wszechstronnych, bo takich co potrafią zrobić nieźle tor, znalazłoby się więcej. Jednak taktykę też trzeba jakoś ogarnąć. Może się okazać, że w parkach maszyn wyczyszczonych z prezesów, zawodnicy i trenerzy będą błądzili niczym dzieci we mgle.

Dlatego dobrze by byłoby z tym szlabanem trochę poczekać. Może wpierw popracujmy nad wyszkoleniem większej grupy trenerów. Zimą mocna grupa skończyła kurs, czas na następną. Jak już tych rozgarniętych osób będzie więcej, to wtedy wyrzućmy prezesów z parkingu.

Swoją drogą ten nowy przepis będzie trzeba naprawdę dobrze opisać, bo przecież prezes zawsze może wejść przebrany za kogoś innego. Piotr Rusieckii, szef Fogo Unii Leszno, na ostatnich zawodach w Zielonej Górze paradował w koszulce - Team Bartosza Smektały. Nie był mechanikiem ani mentorem zawodnika. Zwyczajnie zapomniał zabrać z domu swój t-shirt i pożyczył od zawodnika. W związku ze szlabanem mógłby jednak wszystko zaplanować i zakpić z regulacji, którą chce wprowadzić Ekstraliga Żużlowa.

Na koniec jeszcze taka wyliczanka. W sześciu na osiem klubów Ekstraligi prezesi lub ważne osoby z zarządu chodzą do parku maszyn w trakcie meczu (moje oko nie zarejestrowało wyłącznie Ireneusza Macieja Zmory i Ilony Termińskiej - brawo). Wielu z nich robi za słupy, ale i tak bardziej przeszkadza niż pomaga. Zatem …

PS1. Wiem, że to w sumie błahostka i że trochę się czepiam, ale najlepsza liga świata powinna mieć w sobie jak najwięcej z Formuły 1. Dlatego nie chciałbym już widzieć prezesa Rusieckiego w pożyczonej koszuli. Zresztą tak samo, jak nie chciałbym oglądać jakiegoś przypadkowego człowieka w bluzie Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra. Nie chciałbym też oglądać wystających spod trykotu włosów na klacie jednego z ligowych menedżerów. Golić nie musi. Fajny i kolorowy klubowy t-shirt załatwiłby sprawę. W innym razie mamy wiochę.

Źródło artykułu: