Artiom Łaguta doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak ważnym ogniwem jest w grudziądzkim zespole. Często to na nim spoczywa odpowiedzialność za bycie liderem. - Zabrakło w tym meczu przede wszystkim moich punktów, by osiągnąć lepszy wynik - bez ogródek przyznał Rosjanin. - Miałem jednak pewne kłopoty, bo jechałem na rezerwowym sprzęcie. Próbowałem raz jednego motocykla, później innego. Najlepszy silnik, na którym cały sezon świetnie mi się jedzie, niestety nie dotarł do Torunia. Mam nadzieję, że wkrótce będzie już z powrotem ze mną - dodał ze śmiechem.
Często bywa tak, że zawodnik, który jest "świeżo" po dużym sukcesie, nazajutrz w meczu ligowym ma kłopoty z odnalezieniem koncentracji. Tak było chociażby z Patrykiem Dudkiem, który po awansie do GP w zeszłym roku, zaliczył słabe spotkanie ligowe właśnie w Toruniu. - Byłem przygotowany do tego spotkania i chciałem wypaść jak najlepiej, ale tak jak powiedziałem, nie mogłem korzystać z najlepszej jednostki. Nie spodziewałem się, że pojadę w GP Challenge, jakieś 3 tygodnie temu się o tym dowiedziałem. Byłem bardzo zdeterminowany, aby awansować. Nie jechałem tam na wakacje - zaznaczył Łaguta.
Kibice zastanawiają się, czy rozchwytywany po świetnym sezonie reprezentant Rosji zostanie w klubie z Grudziądza. On sam jednak zaznacza, że najchętniej nie ruszałby się nigdzie i został drużynie. - Szanse na to są duże, bo to Grudziądz ma priorytet w rozmowach. Mamy dużo czasu i absolutnie się nie śpieszymy. W GKM czuję się bardzo dobrze i nie widzę klubu, w którym mógłbym mieć lepiej. Jestem już w drużynie jakiś czas i nie mam na co narzekać. Wierzę, że się dogadamy - zakończył z nadzieją w głosie.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla