Chorwat został zakontraktowany przez Fogo Unię pod koniec lipca, jako zabezpieczenie na wypadek kontuzji jednego podstawowych zawodników. W piątek po wielomiesięcznej przerwie trenował na torze w Lesznie i był szykowany awaryjnie do występu, gdyby źle po całonocnej podróży z rosyjskiego Togliatti czuł się Piotr Pawlicki.
[tag=2629]
Jurica Pavlic[/tag], pytany o swoją rolę w drużynie, odparł: - Ja nie jestem tu, by walczyć o skład. Chcę pomóc Unii na wypadek, gdyby któryś z zawodników nie był zdolny do jazdy. Wtedy mógłbym wskoczyć do składu. Nie nakładam jednak na siebie żadnej presji.
Chorwat przyznaje, że trenował w piątek na swoich własnych, zakurzonych już nieco silnikach. - Motocykle dawno nie były na torze, ale muszę przyznać spisywały się całkiem nieźle. Dobrze mi się jechało. Byłem zadowolony ze swojej prędkości - tłumaczył.
Jest cień szansy, że Chorwat pojawi się na torze przy okazji play-offów. Podczas niedzielnego meczu Peter Kildemand złamał mały palec u prawej ręki. W tym momencie trudno powiedzieć czy wykuruje się przez dwa tygodnie.
Jeśli chodzi o dalszą karierę Juricy Pavlica, ten nie chce na razie niczego deklarować. W tym sezonie, nim związał się z Fogo Unią, nie miał podpisanej żadnej umowy. - Nie chcę w tym momencie mówić ani tak, ani nie. Zobaczymy, co się wydarzy. Do końca sezonu mam kontrakt z Unią, a czy pojawię się na torze? Przekonamy się - zaznaczył Pavlic.
ZOBACZ WIDEO Kulisy pracy kierownika drużyny w PGE Ekstralidze