Wychowanek grudziądzkiego klubu zawsze w pojedynkach derbowych spisuje się znakomicie. W poprzednim meczu, kiedy jego zespół uległ torunianom 33:45, Krzysztof Buczkowski zdobył najwięcej punktów dla miejscowych, bo aż 11. - To nie jest tak, że jakoś specjalnie się motywuję na te mecze. Do każdego podchodzę jednakowo, przygotowuję się jak najlepiej i staram się zdobyć jak najwięcej punktów. W ostatnią niedzielę miałem tam jakiś uślizg, ale wszystko jest dobrze. Całkiem nieźle poszedł mi ostatni mecz w Danii (Buczkowski był zdecydowanym liderem zespołu - zdobył 16.punktów dop. red.). Jedziemy do Torunia zmotywowani i po zwycięstwo - zapowiada zawodnik.
- Jesteśmy w gazie. Wygraliśmy niedawno z Fogo Unią czy ROW-em Rybnik, a to wiadomo, że nie są słabe zespoły. Ten pierwszy mecz z Get Well odbył się trochę na siłę, po wielkim deszczu, ale warunki były równe dla obu zespołów. Nam nie do końca pasował ten tor, ale niedziela to nowy dzień i nie wydaje się nam, żeby Jacek Frątczak był w stanie nas czym zaskoczyć - uważa Buczkowski.
Tym samym MRGARDEN GKM Grudziądz mocno chce zdobyć punkty w tej potyczce i zgasić przysłowiowe światło na swoim stadionie, mającym siedzibę przy Hallera 4, do następnej wiosny. - Jazda w barażach nie jest dla nikogo komfortowa. Wiadomo, że dla nas lepsze jest szóste miejsce i spokojny byt w PGE Ekstralidze, niż dodatkowe nerwy z jedną z czterech najlepszych drużyn Nice 1.LŻ - deklaruje zdecydowanie.
Problemem dla grudziądzan może być długa podróż ich lidera. Artiom Łaguta w sobotę startował w Togliatti w GP Challenge. W niespełna dwadzieścia godzin będzie musiał pokonać dwa i pół tysiąca kilometrów, aby wspomóc zespół. - Wierzymy, że Artiom wróci w pełni dyspozycji. Jest naszym liderem i to on ciągnie wynik tego zespołu. Ale to nie jest tak, że wszystko zależy tylko od niego. Cały zespół musi w niedzielę solidnie zapunktować, aby wygrać to spotkanie - uważa. Okazja jest jednak wyborna, bo torunianie od lat nie byli w tak słabej dyspozycji i na tak niskiej pozycji w tabeli. Poza tym trapią ich serie kontuzji. Niezdolni do jazdy są Greg Hancock i Adrian Miedziński, a i Paweł Przedpełski będzie w niedzielę odstawiał kule i wsiadał na motocykl. - Skupiamy się na sobie. Nie możemy patrzeć na problemy, jakie ma rywal i w tym upatrywać szans. Najważniejsze, żebyśmy my zrobili to, co do nas należy i wtedy przyjdzie wynik - kończy Krzysztof Buczkowski.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody