Leon Madsen: Prezes wykonał świetną robotę. Włókniarz to jeden z najlepszych klubów (rozmowa)

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Leon Madsen i Rune Holta w barwach Włókniarza
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Leon Madsen i Rune Holta w barwach Włókniarza

W poniedziałek Leon Madsen wygrał PGE Indywidualne Międzynarodowe Mistrzostwa Ekstraligi i udowodnił, że należy do czołówki najlepszych żużlowców. Włókniarz chętnie zatrzymałby go u siebie. Co sądzi o tym sam zawodnik?

Radosław Wesołowski, WP SportoweFakty: Został pan najlepszym żużlowcem PGE Ekstraligi. Dla części kibiców było to spore zaskoczenie, jednak nie dla fanów z Częstochowy. A pan liczył na zwycięstwo w Gdańsku?

Leon Madsen, żużlowiec Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa: Nie sądzę, żeby to była jakaś wielka niespodzianka. Wygrałem zawody w Gdańsku jako czwarty zawodnik ligi pod względem średniej punktowej, nie wiem dlaczego taki obrót sprawy miałby zaskakiwać. Do tego zakwalifikowałem się do GP Challenge z maksymalną liczbą punktów, które zdobyłem w półfinale w Olching. Już na początku tego sezonu pokazałem, że potrafię wygrywać duże i ważne turnieje indywidualne. Oczywiście, że chciałem wygrać.

Udało się osiągnąć kolejny cel. To jednak coś więcej niż jeszcze jeden triumf do wpisania w CV.

Tak, dla mnie sukces w Gdańsku będzie kartą przetargową w czasie, gdy światowe władze żużla będą rozdawać dzikie karty na Grand Prix w sezonie 2018. Oczywiście w sytuacji, jeśli nie uda mi się samemu zakwalifikować do elitarnego cyklu już w najbliższą sobotę w Rosji. Bardzo się cieszę, że wygrałem w starciu z najlepszymi żużlowcami polskiej ligi i tym samym prawdopodobnie najlepszymi zawodnikami na świecie w tej chwili.

ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca kierownika startu (WIDEO)

Jak można zauważyć, w ostatnim czasie pańska dyspozycja z miesiąca na miesiąc rośnie. To celowe zagranie, by szczyt dyspozycji przypadł na GP Challenge w Togliatti?

Moim największym celem w tym sezonie jest awans do Grand Prix 2018 i mam nadzieję, że stanie się to już w sobotę. Wykorzystałem wakacje tak, by naładować akumulatory i wrócić z wielką mocą i energią. W tej chwili czuję się świetnie i czekam na sobotni wieczór. Podchodzę do tego wyzwania, jakim jest turniej w Rosji z pewnością siebie i wiarą w sukces.

Tor w Togliatti to jednak duża niewiadoma dla żużlowców. Rzadko się tam ścigacie.

To prawda. Ja miałem okazję występować w tym miejscu podczas jednej z rund Speedway Euro Championship w ubiegłym roku. Zająłem trzecie miejsce, więc można powiedzieć, że mam dobre wspomnienia. To jednak był jedyny mój występ w Togliatti.

Dobra jazda z pewnością wpływa na zainteresowanie panem ze strony różnych klubów PGE Ekstraligi. Prezesi dzwonią?

Może dzwonią...

Zatem jaka przyszłość przed Leonem Madsenem w najlepszej lidze świata? W październiku mówił pan, że czuje się dobrze w Grupie Azoty Unii i może wrócić do zespołu w przypadku awansu. Ten jest realny. Sezon 2018 w Tarnowie?

Zawsze dobrze czułem się w tym klubie. Jeździłem tam wiele lat i przede wszystkim zdobyłem mistrzostwo Polski w 2012 roku. To nadal jeden z najważniejszych momentów w mojej karierze. W tej chwili nie mogę nic powiedzieć na temat mojej przyszłości. Myślę jednak, że już niedługo będę miał jakieś dobre wiadomości.

Jeśli nie Unia, to może Włókniarz na kolejny rok? Prezes Świącik mówił, że bardzo chciałby pana w swoim zespole i jest pan ważnym ogniwem częstochowskiego teamu.

Myślę, że Włókniarz jest jednym z najlepszych klubów, w jakich byłem. Prezes Świącik wykonał świetną robotę po awansie do PGE Ekstraligi. Starał się wprowadzić do drużyny jak najwięcej pozytywnej energii i nie budował wielkiej presji, podobnie jak trener Kędziora. To się sprawdza. Jest prawdziwy team spirit.

Włókniarz zaskakuje w tym sezonie i pokazuje, że przedsezonowe typy ekspertów mają się nijak do rzeczywistości. Mieliście walczyć o przeżycie, a macie jeszcze szanse nawet na play-off. Do tego potrzeba jednak zwycięstwa w Gorzowie Wielkopolskim.

Oczywiście, że mamy wielką szansę wygrać z Cash Broker Stalą. Zapowiada się twarde i trudne zarazem spotkanie. O zwycięstwie jednej z drużyn może decydować nawet ostatni, piętnasty bieg. Ciągle jednak nie wiemy, czy awansujemy do półfinałów, jeśli nawet wygramy [wszystko zależy od decyzji komisji antydopingowej, która bada sprawę Grigorija Łaguty - przyp. R.W.]. Niemniej zapowiada się bardzo ciekawe widowisko.

Na mecz w Gorzowie Wielkopolskim jednak trzeba dotrzeć z odległego Togliatti. Wielu żużlowców krytykuje terminarz, który zakłada, że ostatnia kolejka sezonu zasadniczego odbywa się dzień po GP Challenge rozgrywanym tak daleko.

Oczywiście, to nie będą optymalne warunki. Nie będę spał przez większość nocy. Taki jest jednak żużel. Mamy wiele podróży i szeroko rozumianego planowania. Mam jednak nadzieję, że uda mi się pospać kilka godzin w moim busie przed samym spotkaniem ze Stalą.

Źródło artykułu: