Maciej Janowski (Betard Sparta Wrocław): Do tego toru nie jest łatwo znaleźć przełożenia. Jest na nim dużo linii jazdy, które można wykorzystywać. Gospodarze zdecydowanie lepiej je czytali i dlatego wygrali. My mieliśmy małe problemy, jeden bieg jechaliśmy lepiej, drugi gorzej. Gubiliśmy punkty, ale uważam, że widowisko mogło się podobać i było całkiem ciekawie. Częstochowski tor jest równy i fajny do ścigania. Wygrała po prostu drużyna, która była na nim lepiej przygotowana.
Matej Zagar (Włókniarz Vitroszlif CrossFit Częstochowa): W ostatnim biegu dzięki chłopakom z Wrocławia miałem miejsce pod samą bandą na pierwszym wirażu. Zobaczyłem, że jest możliwość tam pojechać i zdecydowałem się to zrobić. Tylko to mi zostało, bo startu nie wygrałem. Okazało się, że to była jedyna ścieżka, która mogła przynieść mi taki efekt, aby wygrać bieg. Naprawdę cieszę się, że znowu wygraliśmy. Chyba im cięższe mamy mecze tym lepiej jedziemy. To dobra nauka na przyszły sezon.
Rafał Dobrucki (trener Betard Sparty Wrocław): Przede wszystkim gratuluję częstochowianom zwycięstwa. Pojechali kapitalne spotkanie. Nam ta porażka niczego nie komplikuje. Oczywiście przyjechaliśmy po pełną pulę, ale to się nie udało. Błędy po drodze, środek zawodów mieliśmy całkiem niezły. Jednak parę rzeczy się zemściło. Defekt Andrzeja Lebiediewa na punktowanej pozycji, szkoda, bo nie powinien się przydarzyć. Ogólnie pogubiliśmy punkty. Tor był naprawdę znakomity i myślę, że nawet gospodarze do końca nie wiedzą jak na nim jechać. A to dlatego, że w każdym wyścigu się zmienia i można tutaj wygrać a za chwilę przyjechać czwartym. Trochę nam zabrakło spasowania i odpowiedniego poruszania się po tym torze. Muszę pochwalić naszych młodzieżowców, bo pojechali kapitalne zawody.
Lech Kędziora (trener Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa): Cieszymy się z tego zwycięstwa. Chciałbym podziękować całej drużynie za to, że pojechała tak fantastycznie. Andreas Jonsson jeszcze w sobotę robił o godzinie 19 ostatnie próby. W meczu był widoczny efekt. Zaskoczył i widać, że zawsze brakowało nam jego punktów. Ale bardzo dobrze pojechał cały zespół. Wygrana z tak mocnym przeciwnikiem, kandydatem na mistrza Polski, to naprawdę duża frajda. To jest też przyjemność zwyciężyć dla naszych kibiców, którzy chyba pobili podczas tego spotkania rekord frekwencji. Dopisała też pogoda. Te trzy punkty za Łagutę możemy oddać następnemu klubowi. Sprawiliśmy psikusa fachowcom, którzy skazywali nas na pożarcie w Ekstralidze.
ZOBACZ WIDEO Artur Siódmiak wielkim fanem żużla (WIDEO)