Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Stal Gorzów jechała długo niczym walec, ale cztery ostatnie mecze przegrała. Co się dzieje?
Stanisław Chomski, trener Cash Broker Stali Gorzów:
To się dzieje, że taki fajny kalendarz mamy. Od półtora miesiąca nie było żadnego meczu w Gorzowie. Były za to trzy wyjazdy z rzędu i jeden mecz u siebie. Na dokładkę z bardzo silną Spartą. W międzyczasie mieliśmy sporo zawodów o wysoką stawkę, między innymi DPŚ, Grand Prix i World Games, co nie ułatwiało pracy. Dodam jeszcze, że przegraliśmy cztery mecze, a perspektywy nie są za ciekawe, bo teraz mamy kolejne dwa wyjazdy.
Do Leszna i Zielonej Góry, więc za chwilę seria porażek może się wydłużyć do sześciu.
Statystyka może się nam mocno popsuć, ale to nie jest powód, żeby od razu nagonkę robić.
ZOBACZ WIDEO Filmik promujący finał Lotos MPPK w Ostrowie Wlkp. (WIDEO)
A kto ją robi?
Eksperci, którzy przy okazji naszych ostatnich potknięć podają proste recepty i dorabiają do nich ideologię. Ostatnio wyczytałem, że muszę dać Vaculikowi jechać z wewnętrznych pól i będzie dobrze. Zrobiłem to, bo miałem swoje przemyślenia. Martin mnie zainspirował świetną końcówką Grand Prix w Cardiff. Z drugiej strony Milik ze Sparty w meczu z nami wygrywał z zewnętrznych pól. Generalnie, to nie ma co gadać o polach i numerach, bo ze Spartą do końca szliśmy łeb w łeb. O porażce zadecydowało wykluczenie Kasprzaka w czternastym biegu.
Szef sędziów Leszek Demski powiedział, że arbiter mógł zarządzić powtórkę w czterech, ale wykluczenie Kasprzaka też nie było błędem.
A mnie się nie podoba taka interpretacja, że na dwoje babka wróżyła. Albo zawodnik jest winny, albo nie. Zmarzlik nałożył się na Woźniaka, ten się nie dał i zrobiło się domino. Jeszcze Janowski zauważył kątem oka Krzyśka i wszyscy zostali wypchani siłą odśrodkową w miejsce, z którego trudno zawrócić. Ja się pytam, co miał zrobić Kasprzak?
Nie odpowiem, ale wrócę do pierwszego pytania o powody czterech przegranych z rzędu. Tylko kalendarz?
W Częstochowie przegraliśmy, bo sprzęt się Vaculikowi posypał. W Rybniku były sprzętowe kłopoty Vaculika i Przemysława Pawlickiego.
Z Betard Spartą także Pawlicki nie pojechał. Po meczu był zrezygnowany.
Bo co ma zrobić, jak sprzęt nie działa? Dotąd wszystko funkcjonowało, jak należy, ale już nie pracuje i zawodnikowi zaczyna się kręcić w głowie. Może i po meczu był zrezygnowany, ale poza wszystkim ciężko pracuje i wierzę, że w końcu przyjdą efekty. Wrócił kolejny silnik z serwisu, ale zawodnik nie zdążył go przetestować przed meczem ze Spartą. To jest jednak taki silnik, co daje nadzieję. Może zła karta się odwróci.
Jeśli się nie odwróci, to będzie miała Stal problem. Zwłaszcza, że w półfinale pewnie znowu wpadniecie na Spartę.
Oni mają ten plus, że dysponują silniejszym potencjałem juniorskim i w zasadzie mogą dowolnie zestawiać skład. U nas możliwości roszad są ograniczone. Vaculik musi być pod dziewiątką, bo to ciężki numer, a forma Słowaka wróciła. Zmarzlik z juniorem, bo jest naszym najpewniejszym punktem i daje wsparcie młodzieży.
Czyli trzeba czekać na lepszą formę Pawlickiego i Kasprzaka.
Przemkowi z nerwów w głowie buzuje, ale uważam, że z nim będzie, jak z Vaculikiem. Jeden spektakularny występ pozwoli mu wszystko przełamać. Przypomnijmy, jak przed rokiem Maciej Janowski robił różne ruchy, ale nijak nie potrafił zaskoczyć formą. Minęło sporo czasu zanim się obudził. Przemkowi też dajmy trochę czasu.
A może przydałby się odpoczynek. Jeden mecz przerwy pozwoliłby nabrać zawodnikowi dystansu.
Tyle, że treningi to za mało. Jakby miał się ten zawodnik wygrzebywać z dołka, gdyby nie dostał szansy jazdy w meczu? Z jednej strony taka jazda z tyłu i ciągłe przegrywanie nie są dobre, ale z drugiej strony tylko regularne starty coś dają. Jak mam budować zaufanie zawodnika, jeśli odstawiam go od składu? To nie jest tak, że ja go odstawię, a on przemyśli pewne sprawy i wróci w dobrej dyspozycji. W ostatnim swoim biegu meczu ze Spartą, Przemek wziął motocykl Vaculika i wychodził ze skóry, żeby pokazać się z dobrej strony. Nieźle poszło, wydarł jeden punkt. On nie zapomniał, jak się jeździ, ale nie ma obecnie na czym się ścigać. Co do Krzysztofa, to swoje zrobiło to, że na miesiąc wypadł z obiegu. Przerwa spowodowana kontuzją wytrąciła go z rytmu, a rywale nie odpuszczają.
I nie myśli pan, żeby wrócić do Linusa Sundstroema?
Różne głosy się pojawiają. Czas pokaże. Generalnie, tak jak powiedziałem, mam zasadę budowania zaufania zawodnika. Oczywiście wszystko jest możliwe, ale to trzeba rozważyć. Moim zawodnikom, nawet tym, którzy przegrywają, bardzo zależy i nie można ich tak po prostu odcinać.
A jak przejść suchą stopą przez ten kryzys wyników, bo to jest w tej chwili ważne zagadnienie.
Chodzi o to, żeby w tym ferworze nie robić jakiś bardzo nerwowych ruchów i nie zgasić tego wszystkiego, co dotąd jakoś tam grało. Nie można oczywiście stać z założonymi rękami i udawać, że nic się nie stało, ale z drugiej strony trzeba dostrzegać pozytywy. Jakby sędzia puścił czternasty bieg meczu ze Spartą w czwórkę, to może nie rozmawialiśmy o kryzysie.
Jednak mówimy o tym, że jak wpadniecie na Spartę w półfinale play-off, to oni będą faworytem. Taki wniosek można wysnuć patrząc na obecną formę zawodników Sparty i Stali.
My mamy ten problem, że musimy seniorami równoważyć rezultaty juniorów. Pan mówi, że Sparta byłaby faworytem, a ja mówię, że gdyby Przemek pojechał na poziomie Krzyśka, to wygralibyśmy ostatnie spotkanie. Nasze zadanie na play-off jest takie, żeby wrócić do sytuacji, gdzie piątka naszych seniorów trzymała równy poziom.
Postawienie na juniorów, wychowanków było błędem? Takie głosy się pojawiają.
Mieliśmy się pakować w juniorów z innych klubów? To nie byłoby dobre. Przez kilka lat mieliśmy sytuację, że Zmarzlik z Cyferem rozwiązywali problem, a teraz ich nie ma i trzeba szukać nowych, ale znowu naszych. I to robimy. Nasza młodzież ma przebłyski, ma ciekawe biegi i to w końcu zaprocentuje. W tej chwili jednak oni się uczą, a my trzymamy się koncepcji z piątką mocnych seniorów. Zresztą, czy bylibyśmy w innym miejscu, gdybyśmy coś kupili? A gdzie są dzisiaj Bober, czy Kaczmarek?