Na początku rozgrywek Tomasz Jędrzejak wygrywał rywalizację o miejsce w składzie z Szymonem Woźniakiem. Wyniki kapitana wrocławskiej drużyny nie powalały jednak na kolana. W pięciu spotkaniach uzyskał on średnią biegową na poziomie 1,273.
Kontuzja Vaclava Milika sprawiła, że swoją szansę we wrocławskiej ekipie otrzymał Woźniak. Wychowanek bydgoskiej Polonii zaczął punktować na dobrym poziomie. Gdy Milik wyleczył uraz, menedżer Rafał Dobrucki stanął przed trudnym wyborem. Ostatecznie postanowił on posadzić Jędrzejaka na ławce. 37-latek nie wystąpił w ostatnich meczach z Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra i Fogo Unią Leszno.
- Tomek jest cały czas z zespołem. On też wykonuje dla nas świetną robotę, która jest bardzo ważna. To na pewno nie jest koniec Tomka Jędrzejaka we Wrocławiu - zapowiedział Dobrucki.
Dobrucki podkreślił, że sytuacja, w której w zespole jest więcej zawodników niż miejsc w składzie, nie należy do łatwych. - Mamy sytuację, jaką mamy. Zawodnicy to rozumieją, że dobro drużyny jest najważniejsze. Tym się kierujemy przy ustalaniu składu. Czasem wypadnie ten zawodnik, czasem inny. To jest kwestia wyboru, aktualnej dyspozycji, toru na który jedziemy na wyjazd. Temat startów Tomka na pewno nie jest zamknięty - dodał opiekun wrocławskiej drużyny.
Dobrucki sam ścigał się przez wiele lat na żużlu i do niedawna stał po drugiej stronie barykady. To on czasem musiał usłyszeć od trenera, że nie znalazł się w składzie. To pomaga mu w rozmowach z zawodnikami na ten temat. - Tomek Jędrzejak jest poważnym gościem. Rozmowa z nim to jest sama przyjemność. On rozumie istotę sprawy. Pchamy wózek pod tytułem Sparta w tę samą stronę - podsumował menedżer Betardu Sparty.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody. Możliwy deszcz w całej Polsce