Krzysztof Cugowski. Żużlowe Tango: Sukces za wszelką ceną. Ludzie będą grzebali przy sprzęcie (felieton)

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Hubert Czerniawski
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Hubert Czerniawski

Huberta Czerniawskiego nie należy od razu bić po głowie. Dać mu żółtą kartkę, bo regulamin złamał, i obserwować, co się będzie działo dalej. Każdy ma prawo pobłądzić. Byle nie było recydywy, bo wtedy będzie problem.

Żużlowe Tango, to cykl felietonów Krzysztofa Cugowskiego, wokalisty Budki Suflera.

***

Sprawa przerobionego gaźnika Huberta Czerniawskiego, juniora Cash Broker Stali Gorzów, jest dla mnie oczywista. Niektórzy mówią, że to tylko pół milimetra, że zawodnik nic nie zyskał (to akurat nieprawda), a ja mówię, że to nieważne, czy pół, czy ćwierć milimetra, bo jednak ktoś przy gaźniku grzebał i dokonał zmiany niezgodnej z regulaminem. Przepisy są jasne i nie ma co gadać, że dopiero pół metra byłoby zbrodnią.

Takich spraw, jak ta z gaźnikiem, jest pewnie w sportach motorowych na pęczki. Ludzie, wszędzie tam, gdzie jest rywalizacja, zawsze będą szukali sposobu na to, żeby innych zdystansować. O ile inaczej się nie, to będą to robili stosując różne sztuczki.

Moglibyśmy w żużlu uniknąć takich zdarzeń, gdyby zrobić motocykl taki sam dla wszystkich. Wówczas decydowałby wyłącznie czynnik ludzki. Jednak nie ma szans na to, żeby sprzęt był równy. Był taki pomysł, ale nagle zapadła cisza. Domyślam się tylko, że całe to lobby tuningowe absolutnie nie zgadza się na to rozwiązanie. Jest interes, który się kręci i po co to zmieniać. Dla żużla mogłaby to być korzyść, dla tunerów i całego światka żyjącego ze sprzedaży części niekoniecznie.

Mielibyśmy równy sprzęt, to wiedzielibyśmy ile wart jest dany zawodnik. A tak, to idziemy w kierunku Formuły 1, gdzie nawet dobry kierowca, jak nie ma świetnego samochodu, to niewiele znaczy. Swoją drogą to Formuła 1 porusza się już na granicy szaleństwa. Tam jest 3-litrowy silnik wolnossący, a jakie cuda się tam dzieją, jakie niebotyczne obroty osiągają zawodnicy jadący w tych swoich fantastycznych bolidach.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody

Tak na marginesie, to w żużlu, choć konstrukcja o wiele bardziej prosta, też próbuje się ulepszać wszystko do granic absurdu. Pamiętamy Taia Woffindena, który tak odchudzał motocykl, że aż mu rama pękła w trakcie jazdy i omal nie doszło do tragedii. To jest jednak tak, jak z tym nieszczęsnym gaźnikiem Czerniawskiego. Ludzie zawsze będą szukać sposobu, który da im przewagę. Nawet tak wybitna postać, jak Woffinden nie ucieka od eksperymentów.

Bardzo chwalebne jest natomiast to, że seria ostatnich kontroli antydopingowych w żużlu nie wykazała niczego złego. Inna sprawa, że ja to się czasami zastanawiam, czy to ściganie dopingowiczów ma sens? Kontrolujący zawsze są krok za oszustami. Może należałoby na nich machnąć ręką. To są dorośli ludzie, więc to ich sprawa co robią ze swoim ciałem.

Co innego, gdyby była skuteczna metoda na wszystkich dopingowych oszustów. Tak jednak nie jest. Spójrzmy na sprinterów z Jamajki. Każdy wie, że coś jest na rzeczy, ale nikt nie potrafi tego zdiagnozować. Bo przecież, to że Jamajka nagle jest z przodu nie jest naturalne, ani normalne. Nagle jakiś fantastyczny system szkolenia wynaleźli? No nie. Coś tam jest, ale nikt nie wie co. Zresztą to samo mieliśmy z bułgarskimi sztangistami końca lat 80-tych. Ich wątpliwe rekordy przetrwały do dziś, bo wtedy znaleźli jakiś cudowny środek. Nikt ich jednak nie złapał.

Źródło artykułu: