Zdaniem Jana Krzystyniaka, Jacek Rempała podjął swoją decyzję pod wpływem emocji po tragicznym wypadku z udziałem syna – Krystiana – w minionym sezonie. Jak tłumaczył ekspert, należałoby odradzić 46-latkowi powrót na tor.
Jacek Rempała nie przejmuje się takimi komentarzami i nie pozwoli, by ktoś mówił mu, co ma robić. - Nie chcę, by ktoś za mnie decydował, kiedy mam zakończyć karierę zawodniczą. Ci, którzy to robią, może nie potrafią zrozumieć, że każdy człowiek ma inny charakter, inaczej przeżywa i odbudowuje się po trudnych chwilach w życiu. Ale to już nie moje zmartwienie. Ci, którzy krytykują moją decyzję o powrocie na tor, być może sami są słabi psychicznie i nie chcą się do tego przyznać – mówi w rozmowie z „Gazetą Krakowską”.
Żużlowiec przyznaje, że po utracie syna przeżywał trudne chwile, jednak nie jest to powód, dla którego miałby rezygnować ze swojej pasji. Rempała przekonuje, że jest gotowy do startów i nadal czuje głód żużla. – Krystian dodaje mi teraz sił – mówi.
Przypomnijmy, że Jacek Rempała zakończył karierę w sezonie 2014 po roku jazdy w KSM-ie Krosno. W II-ligowym zespole wystąpił w dziewięciu meczach i osiągnął średnią biegową 1,700. W sezonie 2017 46-latek powraca do ścigania jako zawodnik pierwszoligowej Grupy Azoty Unii Tarnów. Trener Paweł Baran nie wyklucza wystawienia go do składu meczowego w późniejszej fazie rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód