Szwed w treningu punktowanym z Włókniarzem Vitroszlif CrossFit Częstochowa zdobył siedem punktów, ale nie może być zadowolony ze swojego występu. Pierwsze "oczka" na jego koncie pojawiły się dopiero w drugiej części zawodów, kiedy na torze nie oglądaliśmy już liderów drużyny gości. Jego postawa może być o tyle zaskakująca, że na treningach spisywał się bardzo dobrze, jeśli nie najlepiej. - To jest doświadczony zawodnik. Trzeba wiedzieć, że sparing jest sparingiem, a mecz meczem - broni swego podopiecznego trener Paweł Baran.
Peter Ljung w konfrontacji z Włókniarzem sprawiał jednak wrażenie wyraźnie zagubionego. Zatracił swój największy atut, czyli starty, a i na dystansie niewiele mógł zdziałać. - Ten tarnowski tor nie jest taki łatwy, jakby każdy myślał. Szybka jazda na nim to kwestia dopasowania motocykla. Kilka dni przed treningiem punktowanym ścigaliśmy się ze sobą i wszystko w jego przypadku wyglądało dobrze. Ale w warunkach meczowych dochodzi przeciwnik i wszystkie braki wychodzą na jaw - tłumaczy opiekun Grupa Azoty Unii Tarnów.
Reprezentant Kraju Trzech Koron musi teraz poświęcić najbliższe dni na treningi i pracę nad swoim sprzętem. Do tej pory wydawał się być pewniakiem do składu i kandydatem na prowadzącego parę, ale słabszy występ pozostawia przy jego nazwisku mały znak zapytania. - To jest doświadczony zawodnik. Trzeba wiedzieć, że sparing jest sparingiem, a mecz meczem. Zawodnicy też inaczej do tego podchodzą. Podczas meczu ligowego są bardzo skoncentrowani. Trzeba poza tym powiedzieć, że Peter w treningu punktowanym z Włókniarzem nie miał akurat sprzyjających warunków. Bo albo dobrze wystartował i bieg był przerwany, albo działo się jeszcze coś innego. Tak się wydaje, ale takie rzeczy też mają wpływ na zawodnika. To był zimny prysznic dla wszystkich. Wniosek jest taki, że po treningu można wpaść w samozachwyt, ale jak dochodzi przeciwnik, to wszystko weryfikuje - zakończył Baran.
ZOBACZ WIDEO Maciej Janowski wraca na tor!