Piotr Olkowicz. Pan z telewizora: Fogo Unia z etykietą "France elegance"

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka

Rozpoczął się wyścig treningowych zbrojeń. Kto żyw, a jeszcze nie odpalił w tym roku sprzętu, wydzwania po suchych lokalizacjach celem rezerwacji obiektów niezbędnych do rozruszania po zimie siebie i sprzętów.

Pan z telewizora to cykl felietonów Piotra Olkowicza, który przez wiele lat komentował żużel w Canal+. To jego głos słyszeliśmy oglądając rundy Grand Prix.

***

W tym roku nieformalną klasyfikację na najlepsze torowe otwarcie wygrała zdecydowanie Unia Leszno. Wcześniej od nich pojechała tylko liga we Francji, ale ta z racji chociażby ułożenia terminarza rozgrywek, traktowana jest przez wielu jednak ciągle z przymrużeniem oka. Wrocławski zaciąg do Leszna ma tor gotowy do jazdy od kilkunastu dni. I to tor z etykietką "France elegance". Piotr Baron i Jan Choroś wygrali rywalizację o palmę pierwszojezdności sposobem czyli pomysłem. Kiedy inni podziwiali malowniczo przykryte puchową pierzyną obiekty, oni mocno przybity jesienią tor odśnieżyli i okrasili warstwą świeżej posypki. Po kolejnych roztopach umiejętnie przemieszali i osuszyli z taką wprawą, że nawet legendarny na Smoku Roman Jankowski jest zdumiony faktem, że w trakcie kilku wielogodzinnych treningów na torze nie pojawiła się nawet jedna koleina. Treningowe jazdy spod taśmy pokazały, że ścieżek do jazdy i do ścigania będzie przy Strzeleckiej bez liku. Antagoniści Pierre Barona uspokojeni. Przynajmniej chwilowo.

Żeby Smoczyka jednak nie zajechać na amen jeszcze przed fazą sparingów, Byki wyjeżdżają w delegację do wschodnich landów. Może tor w Wittstocku nie należy do najbardziej wymagających technicznie, ale na pewno można tam pojeździć szybko i bezpiecznie. Zawsze to inna nawierzchnia i inna geometria, zaś sympatyczna atmosfera i gościnność Franka Mauera i naszych ludzi w jego ekipie nie pozostawia złudzeń w obszarze celowości takiej wycieczki.

Tory w Wielkopolsce niemal obowiązkowo zawsze były gotowe najszybciej. Dobra renoma Ostrowa Wielkopolskiego sprawia, że kolejka busów, która stoi przed bramą kończy się gdzieś w okolicach Nowych Skalmierzyc. Chętnych do treningów jest tylu, że wyjazdy na tor trzeba będzie rozpisywać nie na godziny, a na minuty. W Wielkopolskiej krainie podobnym wzięciem cieszyć się będą za moment również Gniezno i Rawicz.

ZOBACZ WIDEO Gdzie są pieniądze? Wanda zrobiła mu kilka przelewów, ale żaden nie doszedł

Na drugim biegunie stanów entuzjazmu co do możliwości przećwiczenia swoich owali znajdują się Wrocław i Gorzów. Te dwa obiekty pamiętajmy przechodzą mniej lub bardziej gruntowną wymianę nawierzchni. Torunia nie zaliczam to tego grona celowo, bowiem zmianę geometrii drugiego wirażu należy rozpatrywać w kategoriach kosmetyki dodatkowo zakończonej pełnym sukcesem. Tor na Stadionie Olimpijskim układany z zimowymi przerwami od listopada potrzebuje jeszcze trochę dobrej pogody i mnóstwa pracy, a przede wszystkim cierpliwości. Nowa nawierzchnia, która cały czas się układa, odgazowuje i zawibrowuje przynosi z każdym przejazdem brony czy kultywatora mnóstwo raczej niepożądanych skarbów w postaci wychodzących na wierzch kamieni. Zachodzi uzasadnione domniemanie, że wybranie następnych i następnych wiaderek, powoduje konieczność dosypywania kolejnych partii drobnej, wierzchniej warstwy nawierzchni.

Większy problem z wilgotnością namacalną niż w Gorzowie mają tylko w Lublinie. Tam Bystrzyca płynie kilka metrów od trybun tworząc naturalną granicę stadionu, ale też przysparzając wielu problemów wiosną. W Gorzowie mają wysoki stan wód podskórnych i równie wielki ból głowy. Nakaz po ubiegłorocznym finale sprawił, że teraz mają nową nawierzchnię. Tyle, że ciągle przed stadionem. Osuszanie i usuwanie bagna z toru w panujących tam warunkach nie może należeć do rzeczy najprzyjemniejszych na świecie. Aż strach pomyśleć co się stanie w momencie układania nowej nawierzchni. Ku przestrodze możemy tylko przypomnieć opowieść o tym, jak to tor zamókł na barce płynącej niegdyś po Morzu Północnym na GP w Gelsenkirchen.

Dla wszystkich szykujących nasze tory w trudzie i mozołem jest niestety na horyzoncie wizja niezbyt optymistyczna. Długoterminowe prognozy zapowiadają w całym kraju praktycznie do końca marca deszcze, zimno i deszcze, ewentualnie deszcze ze śniegiem.

Za wszystkich w tej nierównej walce będziemy trzymać kciuki. Najspokojniej w czasie deszczu będzie w Lesznie. Baron i Choroś zrobili tej zimy już tyle, że w czasie opadów będą mogli przywdziać sztormiaki i wypłynąć na ich podleszczyńskie łowisko. Dobrego brania!

[b]Piotr Olkowicz

[/b]

Źródło artykułu: