Pan z telewizora to cykl felietonów Piotra Olkowicza, który przez wiele lat komentował żużel w Canal+. To jego głos słyszeliśmy oglądając rundy Grand Prix.
***
Dzisiaj co nieco o żużlowej rodzinie. Taką tworzą niewątpliwie twórcy i aktorzy filmu "Żużel". Można się było o tym przekonać, kiedy zebrali się 3 marca na konferencji prasowej we wrocławskim Centrum Technologii Audiowizualnych. Spotkanie było zwieńczeniem trzytygodniowej sesji zdjęć specjalnych i kaskaderskich. Powiedzieć, że się działo, to za mało. W końcu, na usypanym w hali torze przeczołgany został, dosłownie i w przenośni, jeden z kaskaderów. Tamtego dnia zaliczył ponad dwadzieścia upadków. Tego nie przeżyłby żaden normalny żużlowiec.
Nawet reżyser obrazu Dorota Kędzierzawska nie przypuszczała, że dowodzona przez nią ekipa tak się zżyła podczas ubiegłorocznych sesji w Rzeszowie, Przemyślu i Częstochowie. Emocje przed przyjazdem do Wrocławia były ogromne. Producent filmu Arthur Reinhart witał czule osoby, które już w ubiegłym roku fotografował z wielką precyzją. Wizyty w "Cecie" nie odmówił mu nawet główny bohater Tomasz Ziętek, który skończył dzień zdjęciowy o czwartej nad ranem pod Olsztynem, by o piątej wsiąść w auto, które przywiozło go wprost na konferencję.
Przez pół Polski, z Rzeszowa, przedzierała się i dzielnie to zniosła filmowa matka Ziętka, czyli Żaneta Łabudzka. Choć fabuła filmu owiana jest na razie tajemnicą, warto nadmienić, że Ziętek gra syna Żanety, mimo że jest od niej o rok starszy! Cóż, magia filmu, magia Kędzierzawskiej. I specjalistek od make up-u naturalnie.
ZOBACZ WIDEO Maciej Janowski zachowuje się teraz zupełnie inaczej. Nie jest już taki spięty
Gwiazdą konferencji był jednak Łukasz Kaczmarek. Wychowanek Stali Gorzów gra w filmie Ziętkowego mechanika, choć na potrzeby wrocławskich zdjęć dublował wiele postaci z filmu zmieniając co chwila kewlary i wyginając się na specjalnej filmowej ramie całymi godzinami. Dziennie "przejeżdżał" ponoć od 20 do 40 wyścigów. Tego nie byłby w stanie zrobić nikt poza "Dzikusem", którego mozół i harówka strasznie imponowały przyszłym "gwiazdeczkom" Jagodzie Porębskiej i Karolinie Gołębiewskiej. Zdaje się warto zapamiętać nazwiska tych nastoletnich aktorek.
Redaktor Dariusz znów powie, że za długo, ale nie może zabraknąć mini wzmianki o Grzesiu Ociepce. W głównej mierze to dla krakowskiego specjalisty od animacji i zdjęć specjalnych były te trzy tygodnie w halach CeTA. Oglądając jego dokonania dla różnych kontrahentów z całego świata przypuszczam, że w trakcie seansów filmu "Żużel" publiczność będzie zachwycona. Jeśli po jesiennych seansach miejsca między siedzeniami będą usłane popcornem, który będą upuszczali widzowie z wrażenia, to będę się chwalił, że miałem rację.
Ostatni dzień zdjęciowy we Wrocławiu nie mógł zamienić się w nic innego, jak w wieczerzę wigilijną. Pani Kędzierzawska ma w sobie coś takiego, że udało się jej stworzyć filmowo-żużlową rodzinę. Zadbała też o część artystyczną. Jak spod ziemi wyrósł nagle "piecyk" i "wiosło" dla popularnego "Ziętixa", a kiedy przycupła obok niego Żaneta... I jak ryknęła... Aż strach pomyśleć, kiedy ta dwójka wejdzie kiedyś razem do studia.
A propos przemiłej jak zawsze porannej rozmowy z redaktorem Ostafińskim, uprzedziłem go, że będzie dzisiaj również o niebanalnych zaczepkach i podszczypywaniach Jarka Hampela. Jego niedawna riposta z okazji tłustego czwartku (odpowiedź na nazwanie go przez redaktora "pączkiem") była jak z najlepszego podręcznika o pijarze w mediach społecznościowych. Choć jak znam życie pomysłodawczynią była małżonka Patrycja.
Wracając jednak do realiów to nie wiem, ile Jarkowi mogło ubyć po kilkunastu motocrossowych lotach. Natomiast moim skromnym zdaniem, a widziałem chłopa parę razy przed sezonem, jego wygląd nie odbiega zasadniczo od tego, jaki mamy w pamięci. Może był nieco bardziej wycieniowany przed sezonem 2013, ale szybko nadrobił zajadając się pysznymi wiktuałami serwowanymi na trasie do Nowej Zelandii, gdzie nota bene wygrał.
A tak zupełnie poważnie miałem ostatnio okazję zjeść obiad z Jarkiem i mogę wszystkich uspokoić, że nawet na sekundę nie zatrzymał tęsknie wzroku na stronie, gdzie były żeberka, golonki, steki i inne tłuste frykasy. Zamówił najbardziej delikatną i lekkostrawną pozycję z całego menu czyli pieczoną rybę ozdobioną krewetką z ryżem i sałatką. Nie sądzę, żeby zrobił to na pokaz przed selekcjonerem Markiem Cieślakiem, bo ten doskonale wie co zawodnik jada stołując się z nim prawie tydzień w Norweskiej dolinie.
Cieślak nie skarcił też swojego podopiecznego, kiedy podkradł z sąsiedniego talerza dwie frytki. I sądzę, że są to jedyne żywieniowe fanaberie Drogi Darku. Na jadłospis Hampela, jak sam zapewnia, składają się w zasadzie tylko ryby i owoce morza.
Trener Cieślak powiedział mi na ucho jedną rzecz. Że jest spokojny o to, że Hampel będzie w tym sezonie doskonale jechał.
Co prawda, z natłoku lokalnych matadorów, Jarek nie jest na razie powołany do składu na towarzyskie spotkanie reprezentacji w Zielonej Górze, ale podejrzewam, iż ze względu na fakt, że coach potrzebuje punktów Jarka na co dzień w lidze, zbuduje go tak, że skład na lipcowe zmagania DPŚ będzie się zaczynał właśnie od kapitana Hampela. Nawet gdyby okazało się, że nasze młode wilki z Grand Prix są lepsze, Jarek pomoże podjąć Cieślakowi najlepszą dla reprezentacji decyzję kadrową. I tak jak u Kędzierzawskiej. Wszystko zostanie w rodzinie.
Piotr Olkowicz
W latach siedemdziesiątych jako nastolatek mieszkający w pobliżu stadionu Włókniarza chodziłem niemal na każdy trening Czytaj całość