Żużlowe Tango to felieton Krzysztofa Cugowskiego, wokalisty rockowego znanego z Budki Suflera.
***
Słyszę odchudzanie, myślę zdrowy rozsądek. Można wymyślać jakieś przedziwne konstrukcje, żeby zahamować zbijanie kilogramów, ale wszelkie limity czy przeliczniki, tudzież ważenie zawodnika z motocyklem, byłyby sztuczne.
Wiem oczywiście, że o zdrowym rozsądku łatwo się mówi, bo z realizacją jest już gorzej. Każdy chce wygrywać i pędzi ku perfekcji stosując przeróżne metody. W ogóle ze zbijaniem wagi jest trochę tak, jak z dopingiem. Komisje ścigające oszustów są zawsze krok za sportowcami, a na to co się dzieje w kilku dyscyplinach sportu lepiej spuścić zasłonę miłosierdzia. Niektóre rekordy Bułgarów w podnoszeniu ciężarów sprzed 30 lat należałoby skasować i rozpocząć wszystko od nowa.
W żużlu nie ma jakiegoś wielkiego problemu z dopingiem jako takim. To jest bardziej alkohol, względnie jakaś trawa. Odchudzanie jest trochę takim tematem z pogranicza. Nie zabronimy jednak zawodnikom walki z kilogramami. Przecież nie każemy im zjadać schabowego i kartofli z posypką, jeśli wolą coś bardziej lekkostrawnego. Przyznam chętnie, że ja sam bym się zapisał do takiego sportu, żeby trochę zrzucić. Nie tak drastycznie, jak żużlowcy, ale jednak.
Jednak żarty na bok, bo tam, gdzie liczy się waga, wyścig o szczupłe ciało będzie trwał. Swoją drogą, to dżokeje pędzący na wyścigach konnych mają przecież tak samo, jak żużlowcy i skoczkowie. Nie zapominajmy, że w żużlu mała waga jest dodatkiem do skromnego wzrostu, bo przecież wszyscy wiemy, że do tej dyscypliny szuka się gości drobnej postury.
ZOBACZ WIDEO Skład MRGARDEN GKM Grudziądz na sezon 2017!
Tak sobie myślę, że z tym odchudzaniem, nie tylko w żużlu, to mamy teraz modę. Nikt w zasadzie nie sprawdził czy to jest dobre, ale stosuje się przeróżne wynalazki wspomagające nas w walce o szczupłe ciało. W niektórych przypadkach prowadzi to do katastrofy. Widzę po jakimś czasie młode piosenkarki, czy aktorki, które zmieniły się tak bardzo, że z trudem je poznaję. Pal licho, kiedy tracą kilogramy. Gorzej, gdy biorą się za polepszanie urody. Zabronić jednak nie możemy.
Wrócę jeszcze na chwilę do limitów. Dużo ostatnio patrzę na skoki. Zdarza się, że jeden zawodnik skacze 200 metrów, a drugi 170. I ten drugi wygrywa, bo decydują o tym jakieś tam przeliczniki związane z wiatrem i progiem. To nie jest czytelne. Nie chciałbym, żeby w żużlu dokładali takie bajery. Chciałbym natomiast, żeby specjaliści od jazdy w lewo walcząc o chude ciało mieli w głowie Svena Hannawalda. Był na szczycie i nagle musiał się wycofać, bo nie umiał stać w pionie.
Krzysztof Cugowski