Duńczyk w pięciu startach zdobył 8 punktów z bonusem. Rewanżowe starcie z Get Well Toruń było dla niego bardzo trudne, gdyż musiał walczyć nie tylko z rywalami, ale także z torem i z bólem. - Myślę, że było dobrze. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Miałem trochę problemów. Zaliczyłem upadek dzień wcześniej w Grand Prix i również jeden tutaj. Moje ciało było zmęczone i ramię dawało o sobie znać. Było w porządku, ale potrzeba było ciężkiej pracy. Mamy jednak mistrzostwo i to się liczy - komentował po meczu.
Po upadku w Sztokholmie Niels Kristian Iversen kontynuował zawody i wydawało się, że wszystko jest w porządku. Dopiero następnego dnia odczuł on skutki kraksy. - Musiałem trzy razy iść do fizjoterapeuty przed meczem. Rano nie mogłem podnieść ręki. Nie było łatwo i trzeba było dużo pracy - przyznał.
Jak reprezentant Kraju Hamleta czuł się po zdobyciu złotego medalu ze Stalą Gorzów? - Teraz jest w porządku. Czuję się trochę gorzej, ale zdobyłem wystarczająco dużo punktów dla drużyny i możemy być szczęśliwi - mówił z uśmiechem.
Walki nie ułatwiał mu trudny tor, do którego uwagi zgłaszali torunianie. Na owalu przy Śląskiej tworzyły się koleiny, szczególnie w drugim łuku i niektórzy zawodnicy mieli problemy z płynną jazdą. - Kiedy spotkanie się zakończyło, to byłem zmęczony, gdyż trzeba było mocno trzymać motocykl. Tor był trudny z powodu wielu kolein. Na początku czułem się dobrze, ale kraksa w pierwszym wyścigu nie pomogła. Zrobiliśmy jednak wystarczająco dużo, by wygrać, a przecież było bardzo blisko - wyznał "PUK". - Tor był dobry na początku, ale potem pojawiły się te koleiny, które tworzyły problemy. Trudno było jechać płynnie, ale musieliśmy sobie z tym poradzić. Myślę, że to nam się udało - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Robert Miśkowiak: Jestem wściekły. Nie mogę patrzeć na motocykle
Mimo upadku już w pierwszym wyścigu początek pojedynku 34-latek może uznać za udany. Dopiero końcówka była nieco gorsza. - Nie miałem dobrego startu i potem z tyłu trudno było utrzymać się na motocyklu. Tor z każdym wyścigiem robił się coraz gorszy. Było, jak było. Gdybym szybciej startował, byłoby łatwiej. Jestem zadowolony z tego, jak to wszystko ostatecznie się potoczyło, bo rano nie mogłem być niczego pewien - powiedział z ulgą brązowy medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata z 2013 roku.
Złoto DMP zdobyte ze Stalą Gorzów miało szczególny wymiar. To już drugi krążek z tego kruszcu dla klubu z miasta znad Wartą, podczas gdy w jego barwach ściga się Iversen. Poprzednio jednak, z powodu kontuzji, w finale nie mógł pomóc kolegom na torze. - To wspaniale, że tym razem mogłem być na torze, a nie tylko się przyglądać z boku. Ostatni raz był dla mnie inny, ale to wciąż złoty medal, po który jechałem dużą część sezonu. To świetnie, że możemy znów cieszyć się z mistrzostwa. Byliśmy najlepszym zespołem przez całe rozgrywki i pokazaliśmy to też w finałach. Łatwo nie było, różnica jest niewielka - cieszył się sympatyczny żużlowiec.
Czy mistrzostwo w tym roku smakuje lepiej, gdy walczyło się wspólnie z resztą zespołu? - To jest po prostu inne, choć oczywiście jestem szczęśliwszy, że mogłem walczyć na torze. Znaczenie dla klubu i dla kibiców jest jednak takie samo - skwitował.
Rozgrywki PGE Ekstraligi zostały zakończone, ale wciąż jest jeszcze coś do zdobycia w tym sezonie. W najbliższy weekend najlepsi rajderzy świata zjadą do Torunia, by ścigać się w kolejnej rundzie Speedway Grand Prix. Urodzony w Esbjergu zawodnik zajmuje obecnie 10. miejsce w cyklu i ma 10 punktów straty do czołowej ósemki. Nie poddaje się jednak w walce o utrzymanie.
- To nowy dzień. W poprzednim Grand Prix miałem trochę pecha. Czułem prędkość i miałem dobre starty, ale nie wszystko działało, jak trzeba. Popełniałem małe błędy, które dużo kosztowały. Nie miałem szczęścia, by awansować do finału. W następny weekend są nowe zawody w Toruniu. Wciąż jestem w dobrej pozycji, by zdobywać punkty i być może zbliżyć się do czołowej ósemki. Pozostaje jechać i zrobić, co w mojej mocy. Jestem pewny, że mogę dobrze jechać, moje starty są lepsze niż w ostatnich miesiącach mam prędkość i w Toruniu będę szukał dobrego rezultatu, by ponownie dostać się do finału i trafić na podium. To mi się jeszcze w tym roku nie udało i chcę to zrobić - zapewniał.
W tygodniu poprzedzającym toruńskie zmagania Niels Kristian Iversen nie ma zaplanowanych żadnych startów, co daje szansę na wyleczenie ostatnich urazów. - Potrzebuję trochę odpoczynku dla mojego barku, który nie wygląda najlepiej. Jestem pewien, że odpocznę parę dni i będzie lepiej. Nie ma teraz za wiele ścigania. Zostało jeszcze Grand Prix, może jakieś zawody w Anglii i inne turnieje towarzyskie. Zaczynamy zwalniać, ale to końcówka jest dla mnie ważna. Osobiście bardzo wiele znaczą dla mnie starty w GP. Chcę zostać w cyklu na następny rok. Wiem, co muszę zrobić i trzeba dać z siebie wszystko. Potrzebne będzie też trochę szczęścia, którego w ostatnim czasie brakuje - zakończył.