Włókniarz nie mógł włączyć oświetlenia. Prezes podał przyczynę

WP SportoweFakty / Łukasz Witczyk / Na zdjęciu: Stadion w Częstochowie
WP SportoweFakty / Łukasz Witczyk / Na zdjęciu: Stadion w Częstochowie

Mecz Nice PLŻ pomiędzy Eko-Dir Włókniarzem i Stalą Rzeszów został odwołany. Po tej decyzji pojawiło się wiele głosów odnośnie braku możliwości włączenia oświetlenia na stadionie w Częstochowie. Przyczynę takiego stanu wyjaśnił Michał Świącik.

Było to już trzecie podejście do rozegrania spotkania pomiędzy Eko-Dir Włókniarzem Częstochowa i Stalą BETAD Leasing Rzeszów. Tym razem ponownie na przeszkodzie stanęły opady deszczu. Półgodzinny opad sprawił, że tor mocno nasiąknął wodą i mimo przeprowadzonych prac nie udało się rozegrać spotkania. Sędzia Wojciech Grodzki po konsultacjach z zawodnikami i trenerami obu ekip podjął decyzję o odwołaniu meczu.

Publiczność zgromadzona na stadionie przyjęła ten werdykt głośnymi gwizdami i słowami dezaprobaty. Fani czekali ponad 40 minut na to, by rozpoczęto spotkanie. Próbę przygotowania nawierzchni podjął Józef Kafel, ale zgarnianie błotnistej mazi ciągnikiem na niewiele się zdało. O ile przeciwległa prosta nie była w bardzo złym stanie, o tyle nie było możliwości przygotowania bezpiecznej nawierzchni na prostej startowej.

Po odwołaniu spotkania pojawiło się wiele głosów dotyczących oświetlenia na częstochowskim stadionie. Otóż fani zarzucali gospodarzom, że mecz mógłby się odbyć gdyby włączono jupitery. Jak wyjaśnił prezes Włókniarza, nie było technicznej możliwości, by tego dokonać. - To by nic nie dało. To nie jest tak, że klub nie może czy może włączyć oświetlenie. Trzeba wiedzieć trochę o wymaganiach technicznych. Żeby włączyć na naszym stadionie oświetlenie trzeba wcześniej zamówić prąd w zakładzie energetycznym. Moc musi być zamówiona na dany termin i elektrycy muszą przyjechać i włączyć wszystko. To się załatwia półtora tygodnia wcześniej. Gdybym wiedział wtedy, że będzie taka sytuacja, to byśmy o tym myśleli - powiedział Michał Świącik.

- Chcę zdementować głosy, które się pojawiły, że światła miałyby jakikolwiek wpływ na przygotowanie toru. To jest nieprawda, ten tor potrzebował przede wszystkim słońca i trochę wiatru, bo on po obfitych opadach był mocno nasiąknięty wodą, zrobiła się glinka. To nie jest nasz wymysł, tylko tak przyznali zawodnicy i trenerzy obu drużyn. Po prostu nikt z zawodników nie chciał jechać na tym torze. To jest ich decyzja, ich zdrowie i to trzeba uszanować - dodał prezes Włókniarza.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Lijewski: W Rio stać nas na walkę z każdym (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Włączenie jupiterów za każdym razem wiąże się z kosztami poniesionymi przez klub. - - Nie można sobie pozwolić na to, żeby na każdy mecz zamawiać moc, bo jest to koszt w granicach 5 tysięcy złotych za spotkanie. To nie przechodzi na nowy termin. Konia z rzędem temu, kto będzie sobie zamawiał za taką kwotę możliwość włączenia oświetlenia - stwierdził Świącik.

Mecz w Częstochowie miał status zagrożonego. Synoptycy na niedziele przewidywali opady deszczu i ich prognozy okazały się trafne. Prace nad torem trwały już od piątku, przygotowano twardą nawierzchnie, co miało pomóc w przyjęciu wody. Opady były jednak zbyt intensywne. - Ten mecz był zagrożony, każdy wie jaka pogoda była prognozowana na niedzielę. Z tego tytułu od soboty w Częstochowie był komisarz, który pilnował tego, by tor był przygotowany tak, by przyjąć jak największą ilość wody w niedzielę. Nie mógł jednak przyjąć aż tyle wody - przyznał Świącik.

Oba kluby mają teraz czas na ustalenie nowego terminu. - Pojawia się data 15 sierpnia, która nam by bardzo pasowała i wtedy byśmy spróbowali zrobić mecz przy sztucznym oświetleniu - zakończył prezes częstochowskiego klubu.

Źródło artykułu: