Choć zawody w Wittstock odbyły się w sobotę, to już trzy dni wcześniej zawitał tam Nicki Pedersen i kręcił pierwsze treningowe kółka w sezonie 2016. - Wszystkie motocykle spisują się w porządku. Wszystko gra - informował wówczas za pośrednictwem swojego Facebooka. Tak świetnego wejścia w sezon nie mógł się jednak spodziewać.
W swoich siedmiu wyścigach aż sześć razy dojeżdżał do mety na pierwszej pozycji. - To po prostu moja praca - przyznał z rozbrajającą szczerością po zawodach. Uległ jedynie swojemu klubowemu koledze z Fogo Unii Leszno, Emilowi Sajfutdinowowi, który w tej gonitwie wykonał piękne nożyce na drugim wirażu, dzięki czemu pozwoliło mu to uciec po "trójkę".
Pozostałe biegi to jednak pokaz klasy Pedersena, który swoją jazdą daje jasno do zrozumienia, że chce być w tym roku najlepszy na świecie. - Było świetnie. Bawiłem się jazdą. To były jednak zawody parowe i starałem się pomóc jeszcze mojemu koledze - Mathiasowi Schultzowi. Nie poddawaliśmy się do końca i dzięki wspólnej pracy zajęliśmy drugie miejsce - powiedział Duńczyk.
Niemiecki zawodnik docenia wkład w ten sukces 3-krotnego Indywidualnego Mistrza Świata. - To były moje pierwsze okrążenia w sezonie, stąd nie do końca czuję się jeszcze gotowy na taką jazdę. Z początku bolało mnie ramię, lecz później Nicki udzielił mi kilku bardzo cennych wskazówek i było już lepiej - zdradził Schultz.
Kolejnym sprawdzianem dla Nickiego Pedersena będzie turniej jubileuszowy Chrisa Harrisa, który zaplanowano na 20 marca w Coventry. Jego rywalami będą tam m.in. Niels Kristian Iversen, Jason Doyle czy Andreas Jonsson. Tydzień później 38-latek zawita wreszcie do Leszna na Memoriał im. Alfreda Smoczyka. Będzie to generalny sprawdzian przed zbliżającą się wielkimi krokami PGE Ekstraligą.