Od zeszłego roku "Smolly" jest fabrycznym jeźdźcem Jawy. Przesiadka na czeskie silniki nie miała od razu odzwierciedlenia w wynikach, ale te z biegiem sezonu ulegały poprawie. - Na zeszły rok spoglądam jako na czas rozwoju Jawy. Dzięki zwycięstwu z kompletem punktów w indywidualnych mistrzostwach Niemiec oraz dobrym występom podczas SEC w Kumli i w Zlatej Prilbie w Pardubicach, dobrze wszedłem w zimę i ciężko pracuję nad poprawą silników - przyznał żużlowiec, który w tym roku skończy 32 lata.
Najlepsi żużlowcy świata bez wyjątku korzystają z jednostek napędowych włoskiego producenta Giuseppe Marzotto. Martin Smolinski jest przekonany, że czeska konstrukcja jest w stanie dorównać GM. - Uwielbiam działać "pod prąd". Współpraca z Jawą układa się bardzo dobrze, a w tym roku wrócimy na tory jeszcze silniejsi - zapowiada Niemiec. Jego cele na 2016 rok są jasno sprecyzowane: - Powrót do cyklu Grand Prix i awans do Speedway Euro Championship.
Niemiec stałym uczestnikiem Grand Prix był już w 2014 roku i wydawało się wówczas, że nie musi być to jedynie roczny epizod. Smolinski z przytupem rozpoczął sezon sensacyjnie wygrywając turniej w Auckland, a w dwóch kolejnych osiągał półfinały. Z czasem jednak jego wyniki uległy pogorszeniu. Żużlowiec korzystał ze specjalnego przełącznika, który reguluje zapłon, a to spotkało się z protestem części środowiska.
- Zawsze kiedy zawodnik zaskoczy świat, usłyszy głosy że oszukuje - opowiada dziś Smolinski. - Jedyne co w teamie zrobiliśmy, to skorzystaliśmy regulacji zapłonu na tyle, na ile było to możliwe. Każdy ma regulamin i książkę techniczną, więc może usiąść, przeczytać ją i wykorzystać na tyle, na ile jest to możliwe. My tak właśnie zrobiliśmy. Sporną kwestią była elektronika. To z czego korzystałem, tj. cyfrowy zapłon, w regulaminie było dozwolone. Teraz jest to inaczej zapisane i każdy to rozumie. Przykro mi, że nie miałem wtedy żadnego wsparcia ze strony niemieckiej federacji. Byliśmy z teamem sami przeciwko całemu światu. Nie mogliśmy sobie poradzić z tym, ale nigdy nie oszukiwaliśmy, po prostu korzystaliśmy z regulaminu.
Od 2014 roku Martin Smolinski regularnie unika startów w ligach zagranicznych, skupiając się głównie na Speedway Bundeslidze, turniejach towarzyskich i imprezach pod egidą FIM i FIM Europe. Nie inaczej będzie w tym roku. - Już teraz w moim kalendarzu widnieje 50 imprez i to bez Polski, Szwecji, Danii oraz Wielkiej Brytanii. Będę jeździł od połowy marca do października. Mam zatrudnionego na stałe mechanika i chcę czerpać przyjemność ze ścigania się, nie czując presji czasu, jeżdżąc zmęczony. Kiedy jest się zmęczonym i trzeba siedzieć za kółkiem, jest to jeszcze bardziej niebezpieczne niż speedway.
TYLKO TRZEBA WIEDZIEC CO ZROBIĆ ABY BYŁ LEPSZY