Na razie nie ma jeszcze powodu do paniki, ale w trakcie sezonu sytuacja może nie być już tak komfortowa. ebut.pl Stal Gorzów potrzebuje minimum czterech polskich młodzieżowców, by wystawić drużynę w turniejach DMPJ, do tego potrzeba także zapełnić kadrę w Ekstralidze U24, a w PGE Ekstralidze zdrowych musi być co najmniej trzech polskich juniorów.
Po poważnej kontuzji Mikołaja Kroka sytuacja jest alarmująca. Co prawda gorzowianie mają jeszcze "zapas", ale każdy kolejny problem może sprawić, że jeszcze przed sezonem musieliby posiłkować się juniorem z innego klubu, a to wiązałoby się z dodatkowymi kosztami, a na te władze Stali Gorzów nie mogą już sobie pozwolić.
Obecnie w kadrze młodzieżowej są jeszcze Oskar Paluch, Hubert Jabłoński, Oskar Chatłas i Leon Szlegiel. Pozostali juniorzy nie dość, że nie mają jeszcze licencji Ż, to nie mają 16 lat.
Kulisy problemów zdrowotnych jednego z juniorów Stali nie napawają optymizmem. W ostatnich dniach Krok upadł podczas jeździe na motocyklu crossowym i złamał kość udową. Na miejscu zdarzenia pojawiła się policja i karetka, a żużlowiec został odtransportowany do szpitala... helikopterem.
ZOBACZ WIDEO: Wytypował kolejność PGE Ekstraligi. To nie Motor będzie mistrzem Polski
- Na szczęście Mikołaj jest już po zabiegu w szpitalu w Szczecinie. Uraz jest poważny, więc leczenie zajmie zapewne minimum trzy miesiące, a nie wiadomo, kiedy będzie gotowy do powrotu na tor - przyznaje trener Stali, Piotr Świst. 17-latek ma pecha, bo w zeszłym sezonie też doznał kontuzji złamania obojczyka i trudno było mu wrócić do odpowiedniej dyspozycji.
Gorzowski sztab doskonale zdaje sobie sprawę z trudnej sytuacji i dlatego już teraz postanowił działać. - Przekażemy zawodnikom, że mają zakaz jazdy na motocrossie poza oficjalnymi treningami pod okiem trenerów. Mamy w Gorzowie Wlkp. odpowiedni tor do jazdy na crossie i chciałbym, by moi podopieczni trenowali od tej pory tylko na nim. Aby dobrze przygotować do sezonu naprawdę nie trzeba skakać na crossie - dodaje legendarny zawodnik, a dziś trener Stali.
Praktycznie co roku zdarzają się przypadki żużlowców, którzy przez zbyt dużą brawurę podczas wyjazdów na motocross, tracą najważniejszą część przygotowań do sezonu, a później mają gigantyczne problemy z nadrobieniem zaległości. Dotyczy to zresztą nie tylko juniorów, ale także największych gwiazd. Trenerzy od lat apelują o rozsądek i skupienie się na żużlu.