- Dwunastu seniorów to pewnie dla niektórych dość dużo, bo można z tego zmontować nawet dwie ekipy. Polak jest jednak mądry po szkodzie i to jak ulał pasuje do naszych doświadczeń. W zeszłym roku mieliśmy cienki i słaby skład. Jak nas coś dopadło, to zadowalaliśmy się rakiem na bezrybiu. Teraz mamy więcej zawodników, bo to bezpieczniejsze rozwiązanie. Z drugiej jednak strony nie mówiłbym w naszym przypadku o wielkim problemie bogactwa - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Witold Skrzydlewski.
Prezes Orła zwraca uwagę, że trzech żużlowców w kadrze jego zespołu to wielka niewiadoma. Jest to związane w dużej mierze z poważnymi kontuzjami, których ci zawodnicy nabawili się w ubiegłorocznych rozgrywkach Nice Polskiej Ligi Żużlowej. - W tym gronie są przede wszystkim panowie Puszakowski i Schlein. Wiadomo też, że nasz Biełousow na razie nie będzie mógł jeździć. Jak już wcześniej mówiłem, podpisaliśmy z nim kontrakt, bo chcieliśmy mu pomóc i sprawić, żeby w dalszym ciągu czuł się częścią naszej drużyny - wyjaśnia Skrzydlewski.
Łodzianie nie wykluczają zresztą, że zrobią ukłon w stronę dwóch kontuzjowanych w ubiegłym roku zawodników. Na czym miałby on polegać? - Puszakowski i Schlein mają carte blanche na pierwszy i drugi mecz. Później będą musieli już walczyć. Jeśli będą chcieli, to według trenera bez względu na wszystko wystawi ich na te spotkania. Uważam, że oni odnieśli w naszej drużynie ciężkie kontuzje, a po takich urazach człowiek może się różnie zachować. Wychodzę z założenia, że w związku z tym należy im w pewnym sensie pomóc. Chciałbym jednak podkreślić, że poza tymi przypadkami w naszym zespole nikt nie ma gwarancji startów. Takich klauzuli w kontraktach, które podpisujemy, nigdy w Łodzi nie było. Jeśli ktoś jest dobry, to wiadomo, że jedzie - tłumaczy prezes łódzkiego klubu.
"Orzeł zrobi ukłon..." - ukłon nie trwa za dłu Czytaj całość