5 lutego ma zostać rozstrzygnięty przetarg na budowę stadionu żużlowego w Łodzi. Na ten dzień najbardziej czeka prezes Orła Łódź Witold Skrzydlewski. - Od tego zależy, co będzie dalej z klubem. Jeśli miasto nie będzie budować stadionu, to złożę wszystkie dokumenty i podziękuję za jego dalsze prowadzenie. Gdyby nawet okazało się, że ktoś oczekuje za inwestycję nieco więcej pieniędzy, to uważam, że należy je dołożyć. Skoro w przypadku innych stadionów było to możliwe, to dlaczego z nami ma być inaczej. Zapewniam, że jeśli tym razem przetarg nie zostanie pozytywnie rozstrzygnięty, to Orzeł będzie pierwszym klubem, który nie pojedzie w lidze mimo że ma licencję i zakontraktowanych zawodników. Wycofamy się z najbliższych rozgrywek - przekonuje w rozmowie z WP SportoweFakty prezes klubu.
Skrzydlewski zapewnia, że jego stanowisko nie jest stawianiem warunków czy próbą szantażu. Główny sponsor klubu nie wyobraża sobie, żeby kolejny raz temat stadionu został odłożony w czasie. Prezes Orła 5 lutego chce mieć pewność, że budowa nowego obiektu żużlowego jest przesądzona.
Przypomnijmy również, że Skrzydlewski zapowiedział niedawno rezygnację z funkcji prezesa. Zdania w tej sprawie nie zmienił, choć podczas Plebiscytu Tygodnika Żużlowego został uznany najlepszym działaczem w Nice PLŻ. - Przyznam, że byłem tym bardzo zaskoczony. Nie spodziewałem się, że zostanę doceniony w ten sposób. To zresztą już druga taka nagroda. Jest mi bardzo miło. Teraz żałuję, że nie byłem obecny na całej uroczystości. Niestety, przeszkodziła mi choroba. Z drugiej strony myślę sobie, że gdybym "miał cynk", to pojechałbym tam nawet na leżąco. Akurat mamy samochody, w których można podróżować w tej pozycji. Tak czy inaczej, bardzo wszystkim dziękuję. To dla mnie naprawdę wielka niespodzianka - dodaje na zakończenie Skrzydlewski.
Adam Krużyński: Terminarz nie jest idealny. Można było nad nim pracować
No i powodzenia ze stadionem.